Forum metalowe
Forum o muzyce metalowej oraz o wszystkim z tym związanym. Poznaj ciekawych ludzi :)

Na poważnie - Autoagresja

Gwenhwyvar - 2007-05-26, 12:45
Temat postu: Autoagresja
Znam wiele osób ze środowiska metalowego mających dłuższą lub krótszą historię samookaleczania. Z moich obserwacji wynika, że jest to zjawisko częstsze w naszym środowisku niż w innych. Czy jesteśmy tym bardziej "obciążeni" jako subkultura? Jeśli tak to dlaczego i jak wogóle zapatrujecie się na ten problem?
Gabriell - 2007-05-26, 12:54

Dla mnie samookaleczenie sie jest głupotą, w niczym nie pomaga, a osoba okaleczająca sie rani niepotrzebnie siebie i otoczenie. Znam trzy przypadki samookaleczenia i dwa z nich to faktycznie słuchacze metalu. Pierwszy przypadek to podpalanie się zapalniczką po utracie bliskiej osoby w wypadku samochodowym, drugi to "bo tak mi się chce" a trzeci "bo pierdolone życie jest takie ciężkie" I dwa ostatnie to właśnie osoby słuchające takiej a nie innej muzyki. Nie wiem gdzie tu znaleźć powiązanie, ale tak było i tego nie zmienię. Teraz jednak wszystkie te osoby zgodnie twierdzą, ze były nienormalne i oszpeciły niepotrzebnie trwale swoje ciało. czemu ma niby to służyć? Pokazaniu sobie, ze a co mi tam, tyle zniosłem/am to zniosę i fizyczny ból? Ma to na celu udowodnienie sobie jakim się jest silnym człowiekiem? nie rozumiem...
Sol - 2007-05-26, 13:02

niekoniecznie... to jest raczej pokazanie jak bardzo jest się słabym... pokazanie, że potrzebuje się pomocy, to taki "niemy krzyk"...
rzeczywiście zdarzają się tacy na pokaz, głupi ludzie, którzy uszkadzają siebie "bo tak"... ale nie wszyscy... wielu z okaleczających się naprawde potrzebuje pomocy...

LadySatan - 2007-05-26, 13:05

Autoagresja jest sposobem na rozwiazanie problemu. Moze i jest to głupota, ale osoba, ktora to robi uwaza to za jedyny lek na bol. Bol psychiczny jest maskowany przez bol fizyczny.
Nie jest to tez sposob na zwrocenie na siebie uwagi ani pokazywanie słabosci. Jest to po prostu niezdolnosc do rozwiazywania problemow w normalny sposob. Bynajmniej tak mi to tłumaczyla moja psycholog..

Sol - 2007-05-26, 13:11

tak. też tak słyszałam. ale jednak niektóre osoby podświadomie pragną pomocy i może nie jest to sposób na zwrócenie na siebie uwagi, ale pokazuje, że cos jest nie tak jak być powinno...
ból fizyczny jest po prostu łatwiejszy do zniesienia niż ból psychiczny... a czy można to nazwać głupotą? raczej nie... to jest pewne zaburzenie psychiki... i generalnie to tylko objaw tego, że jest bardzo źle.

JaVirr - 2007-05-26, 13:12

:|

Właśnie dla takich rzeczy istnieje m. in. karate. To jest jakieś zajęcie fizyczne, a nie masakrowanie swojego ciała bo nie ma nic innego co by mogło pomóc...

LadySatan - 2007-05-26, 13:13

Kiedy boli "fizycznie" bol psychiczny znika. Nie ma nic. Tylko boli. Ale boli mniej.
Sol - 2007-05-26, 13:14

LadySatan napisał/a:
Kiedy boli "fizycznie" bol psychiczny znika. Nie ma nic. Tylko boli. Ale boli mniej.

dokładnie...

JaVirr - 2007-05-26, 13:23

Lol (:P)...


O tym mówię. Podczas treningu mózg się wyłącza. Masz ciało i tyle. Koncentracja, a nie rozpaczanie nad życiem prywatnym. Również ucieczka od rzeczywistego świata.

Gwenhwyvar - 2007-05-26, 13:23

LadySatan napisał/a:
Kiedy boli "fizycznie" bol psychiczny znika. Nie ma nic. Tylko boli. Ale boli mniej.

Zgadzam się, a poza tym myślę, że ranienie siebie uspokaja - pomaga rozładować emocje, gniew, bezradność, wściekłaość - maskuje nie tylko ból, ale też wszystko inne. Wiele osób rani się tak żeby nie bolało, albo bolało mało - robia to często dla krwi - robią to po to by patrzeć jak wypływa z nich życie, by leżeć w kałuży własnej krwi.

LadySatan - 2007-05-26, 13:24

Dlatego bardzo wazne sa terapie. Z tego sie nie wyrasta! To nie jest element młodzienczego buntu. Nie ma innej drogi niz leczenie. Sa specjalne osrodki.
Niestety malo sie o tym mowi... A osoby, ktore sie samookaleczaja sa postrzegane jako niedojrzale i głupie..

Sarmak - 2007-05-26, 13:25

Typa zrozumieć nie mogę, ale fakt faktem - Shining jest genialne. :P..


LadySatan - 2007-05-26, 13:26

Gwenhwyvar napisał/a:
LadySatan napisał/a:
Kiedy boli "fizycznie" bol psychiczny znika. Nie ma nic. Tylko boli. Ale boli mniej.

Zgadzam się, a poza tym myślę, że ranienie siebie uspokaja - pomaga rozładować emocje, gniew, bezradność, wściekłaość - maskuje nie tylko ból, ale też wszystko inne. Wiele osób rani się tak żeby nie bolało, albo bolało mało - robia to często dla krwi - robią to po to by patrzeć jak wypływa z nich życie, by leżeć w kałuży własnej krwi.


Lezec w kaluzy wlasnej krwi?? Co za bzdura.. widze ze swiadomosc spoleczna na teamt samookaleczen jest naprawde mała.. i chyba bierze sie z jaichs tanich horrorow...

Sol - 2007-05-26, 13:26

tacy ludzie są niezrozumiani przez otoczenie... otoczenie, które uwielbia "normalność"...
Gabriell - 2007-05-26, 13:26

Wyrasta sie, wystarczy zmądrzeć :) Widać, niektórzy potrafią sami sie leczyć, bo moim znajomym jakoś się udało..
Killer - 2007-05-26, 13:27
Temat postu: Re: Autoagresja
Gwenhwyvar napisał/a:
Znam wiele osób ze środowiska metalowego mających dłuższą lub krótszą historię samookaleczania. Z moich obserwacji wynika, że jest to zjawisko częstsze w naszym środowisku niż w innych. Czy jesteśmy tym bardziej "obciążeni" jako subkultura? Jeśli tak to dlaczego i jak wogóle zapatrujecie się na ten problem?


Bzdura! Takie rzeczy nie są zależne od subkultury, tylko od indywidualnych problemów życiowych. I nie jesteśmy niczym obciążeni.

LadySatan - 2007-05-26, 13:27

Heh Ci ludzie sa normalni.. Zazwyczaj efektow autoagresji nie pokazuje sie nikomu. Wrecz przeciwnie..
Sarmak - 2007-05-26, 13:28

Lady, jak ja uwielbiam twoje dyskusje ;). Mniam!.
A co do samookaleczania - zdarzyło mi sie to dwa razy - jednak problemu nie rozwiązało, i postanowiłem, że trzeba tylko: czekać..czekać..

Sol - 2007-05-26, 13:29

niekoniecznie się wyrasta... zgadzam się z Lady.
autoagresja to nieradzenie sobie ze sobą, z własnymi problemami... żeby z tego wyjść potrzeba drugiego człowieka... a najczęściej terapii.

LadySatan - 2007-05-26, 13:30

Sarmak napisał/a:
Lady, jak ja uwielbiam twoje dyskusje ;). Mniam!.
A co do samookaleczania - zdarzyło mi sie to dwa razy - jednak problemu nie rozwiązało, i postanowiłem, że trzeba tylko: czekać..czekać..


Do czego pijesz? ;P

Gabs jak Twoi znajomi z tego wyrosli to super. Ale bardzo prawdopodobne, ze do tego wroca. Wczesniej lub pozniej.

Sarmak - 2007-05-26, 13:30

Ktoś wspomniał o tym jako jednym z elementów subkultury? Pieprzenie...

[ Dodano: 2007-05-26, 13:31 ]
Hehe, kiedyś Ci powiem...;)

Gabriell - 2007-05-26, 13:32

Ale myślisz, ze latali jak z pęcherzem i pokazywali mi nowe okaleczenie? latem w długich rękawach chodzili i bali sie rozebrać u lekarza. Osoba, która straciła narzeczoną w wypadku podpalała się 3 lata, od 2 tego nie robi i uważa się za skończonego idiotę. B przez to, ze wmawiał sobie, ze ból mu pomoże (a nie pomagał) teraz wstydzi się wyjść bez koszulki na dwór. Jeden z tych przypadków faktycznie był "normalny", bo ta osoba tylko chciała nie wiem.. posmakować samookaleczenia? jednak z jedną z nich byłam bardzo blisko i wiem jaki dramat przechodziła w życiu, nie życzę nikomu, a jakoś z tego wyszła i także obecnie uważa sie za idiotę. Mówią o tym wprost, bo do własnych błędów potrafią się przyznawać :)
Gwenhwyvar - 2007-05-26, 13:32

Lady Satan - wiesz mam historię samookaleczanie - robiłam to 7 lat - przestałam ledwo 1,5 roku temu. I wiesz leżałam w kałuży własnej krwi na podłodze i był to dla mnie pewien ekwiwalent samobójstwa, które z resztą usiłowałam raz popełnić i nie tylko ja tak robiłam - znam trzy oboby z taką samą przeszłością - ja nie chciałam bólu - chciałam spokoju, który dawał mi widok krwi wypływającej ze mnie na podłogę.
Gabriell - 2007-05-26, 13:33

Nie wrócą do tego i akurat za to mogę dać głowę ;)

[ Dodano: 2007-05-26, 13:34 ]
To ja polecam pójść oddać krew do najbliższego punktu krwiodawstwa ;) Widok upuszczanej krwi faktycznie moze się podobać, mi sie swojego czasu podobał widok wtłaczanej krwi do strzykawki :P

JaVirr - 2007-05-26, 13:35

Gwen - to ma być ciekawe zajęcie czy co? :|
LadySatan - 2007-05-26, 13:37

heh no to juz jest przesada..

Ja tez to przechodzilam, ale bez takich udziwnien.. chodzilam na terapie i jest okey. Nie uwazam sie za idiotke, bo to, ze nie potrafilam rozwiazywac swoich problemow inaczej to nie idiotyzm. Na terapii nauczylam sie, ze to jest po prostu bezsensu. I nikt mi tam nie powiedział, ze jestem głupia.

[ Dodano: 2007-05-26, 13:38 ]
I nie mam zadnych blizn czy czegos.. jednak zal mi bylo trwale sie okaleczac...

Gwenhwyvar - 2007-05-26, 13:39

JaVirr napisał/a:
Gwen - to ma być ciekawe zajęcie czy co? :|

Nie, to była tylko częśc mojego dawnego życia po której pozostało mi... trochę śladów... Może to była depresja - niby tak mnie zdiagnozowano, na to mnie niby leczono - bezskutecznie. Dopiero pomoc bliskiej osoby pomogła mi z tego wyjść.

Sarmak - 2007-05-26, 13:40

Oglądnijcie - i pomyślcie..

http://img47.imageshack.u...57449039aw2.jpg
http://img266.imageshack....62545941ok5.jpg
http://img178.imageshack....78625819jz1.jpg

Killer - 2007-05-26, 13:44

Powinieneś dać to do Tr00 zdjęć
Sarmak - 2007-05-26, 13:45

Książeczka Shining - Halmstad..
Zephyr - 2007-05-26, 14:43

jak byłem szczeniakiem i było mi źle to też wydziarałem sobie tępym nożem kuchennym kilka znaków na łapie... to co inni powiedzieli - głupota. ale jeśli problem jest większy wtedy do specjalisty trzeba iść. ponadto średnio wierzę w stuteczność osób bliskich. załóżmy, że taką osobą jest chłopak( dziewczyna) i zostawi takiego delikwenta.. co wtedy? moim zdaniem człowiek sam powinien znajdować w sobie siły żeby przeciwdziałać takim aktom ... tyle z mojej strony....
Shaitan - 2007-05-26, 14:45

a ja nic nigdy sobie nie robilem... zawsze bylem zrownowazony psychicznie (tzn pod tym wzgledem :P )
Sarmak - 2007-05-26, 14:50

Zephyr napisał/a:
załóżmy, że taką osobą jest chłopak( dziewczyna) i zostawi takiego delikwenta.. co wtedy?


Wtedy jest sraczka na całego ;)...

Killer - 2007-05-26, 15:02

Shaitan napisał/a:
a ja nic nigdy sobie nie robilem... zawsze bylem zrownowazony psychicznie (tzn pod tym wzgledem :P )


Ja tak samo. Jak jest mi źle, to po prostu słucham metalu :P :P :twisted:

Gwenhwyvar - 2007-05-26, 15:09

Sarmak napisał/a:
Zephyr napisał/a:
załóżmy, że taką osobą jest chłopak( dziewczyna) i zostawi takiego delikwenta.. co wtedy?


Wtedy jest sraczka na całego ;)...

To wszystko zależy od tego w jakich okolicznościach i w jakich stosunkach się rozstaną. Jeżeli ta blisko osoba odejdzie w krytycznym momencie, to zapewne skończy się tragicznie, ale jeśli wytrwa aż z ta pierwsza "stanie na nogi" i rozstaną się po przyjacielsku to będzie ok. Jeżeli chodzi o terapię i specjalistów - to miałam stycznośc z psychiatrami, psychologami i całym tym gównem. Pamiętam pierwszą moją wizytę u lekarza - trwała może dwie minuty - pokazałam cięcia na kostkach i wyszłam z receptą - w życiu nie czułam się tak olana. Następna lekarka stwierdziła, że na miejscu mojej matki płakałaby cały czas (bardzo budujące to było), a potem zapisała mi silniejsze leki. W między czasie chodziłam na terapię do kilku psychologów - wychodziłam bardziej zdołowana niż wcześniej - jedno wielkie nieporozumienie. Nie wierzę w leki i terapię.

LadySatan - 2007-05-26, 16:03

To wspolczuje CI ze trafilas na takich lekarzy, bo moja pani psycholog jest cudowna osoba i bardzo mi pomogła.. dzieki terapii znow potrafie cieszyc sie zyciem.. i jest okey, nawet kiedy jest zle..nie robie zadnych glupot :) Kazda osobe z takimi problemami wyslalabym do psychologa.
Gwenhwyvar - 2007-05-26, 16:12

To miałaś cholerne szczęście, że dobrze trafiłaś Lady Satan, bo jesteś pierwszą osobą, od której słyszę pochwałę dla psychologa, a znam kilka osób, które się "leczyły" i uważają to za stratę czasu.
Powerage - 2007-05-26, 16:36

LadySatan napisał/a:
Kiedy boli "fizycznie" bol psychiczny znika. Nie ma nic. Tylko boli. Ale boli mniej.


Kiedy boli fizycznie to ból psychiczny znika?Można to rozpatrywać w dwójnasób i brać pod uwagę wiele wariantów i argumentów,aczkolwiek ze wszystkimi nie trzeba się zgadzać...to zależy od danej jednostki zwanej człowiekiem i jego indywidualnego podejścia,egzystencji...zależy od jego przeżyć i od punktu wiedzenia,a jak wszyscy wiemy to punkt widzenia zależy od punktu patrzenia,dlatego ja jako niezależna jednostka ludzka nie zgadzam się ze zdaniem mojego przedmówcy o nicku"LadySatan"i uważam iż to zdanie nie zawiera w sobie prawdy...tej prawdy którą ja widzę...oczywiście ktoś może mieć inne zdanie lub podobne do Lady i osobiście zgadzać się z nim....Lecz na końcu mojej wypowiedzi zaznaczam iż dla mojego systemu wartości,swiatopoglądu i sposobu rozumowania to wypowiedż jest nie prawdziwą wypowiedzią.

Gwenhwyvar - 2007-05-26, 16:45

Bardzo to wszysko ciekawie ująłeś Powerage, ale czy mógłbyś jeszcze dodać co to za prawda, którą widzisz?
Powerage - 2007-05-26, 16:51

Moim zdaniem ból fizyczny może bardzo często iść w parze z bólem psychicznym.Popatrzmy na ten przykład....kiedy jestem zdenerwowany to może rozboleć mnie brzuch.Ból mojego żołądka może być spowodowany bólem psychicznym...stresem,nerwami,roztrzęsieniem.
Kiedy boli psychicznie to może boleć fizycznie i tutaj przytoczona wypowiedż naszej Pani Admin-"Jak boli fizycznie to ból psychiczny znika......nie sprawdza się.Z nerwów boli głowa,kiedy cierpimy psychicznie może ze zwykłego lęku odczuwać nudnośći,wymiotować.....

Dziękuje za uwagę.

LadySatan - 2007-05-26, 16:53

Powerage, mylisz pojecia :)
Powerage - 2007-05-26, 16:55

LadySatan napisał/a:
Powerage, mylisz pojecia :)


I tutaj stajemy,zatrzymujemy się i natykamy się na inne zdanie,inną wypowiedż.Lady uważa że mylę pojęcia...jako niezależna jednostka ludzka ma prawo napisać swoje zdanie i przytoczyć argumenty dlaczego je myle.Czekam na nie...

LadySatan - 2007-05-26, 16:58

Juz sie dosyc wypowiedzialam. Moze przeczytaj to i pomysl nad tym, a wtedy znajdziesz te argumenty.
Powerage - 2007-05-26, 17:03

Kiedy boli fizycznie to ból psychiczny znika....

Moim zdaniem ból fizyczny często idzie z parą z bólem psychicznym.Wyżej napisałem chociaż w zarysie moich możliwości lirycznych jak ja Power to postrzegam.
Jak boli fizycznie to ból psychiczny znika....może nie znika ale potrafi się zmniejszyć.Do naszego mózgu docierają sygnały o szkodzie fizycznej,sygnałami przesyła się tam ból fizyczny i wtedy mózg bardziej koncentruje się na bólu fizycznym a na ból psychiczny kładzie mniejszy nacisk...ale po chwili ból fizyczny znika i na nowo na pierwszym miejscu staje psychiczny...

Sarmak - 2007-05-26, 17:07

nie wiem jak wy, ale ja czekam na wypowiedź unchained'a...
Gwenhwyvar - 2007-05-26, 17:35

Powerage napisał/a:
kiedy jestem zdenerwowany to może rozboleć mnie brzuch.Ból mojego żołądka może być spowodowany bólem psychicznym...stresem,nerwami,roztrzęsieniem.

Stres i roztrzęsienie jest wywołane innymi substancjami niż ból psychiczny o którym tu mowa. Zaburzenia w sekrecji i resorbcji serotoniny jeżeli wywołują już jakieś objawy somatyczne to głównie zaburzenia snu i koncentracji. Stany lękowe dające efekty podobne do działania amin katecholowych są relatywnie rzadkie.

JaVirr - 2007-05-26, 18:16

Sarmak napisał/a:
nie wiem jak wy, ale ja czekam na wypowiedź unchained'a...


Ja tak samo.

Chyba wiem jak będzie częściowo brzmiała ;)

Sarmak - 2007-05-26, 18:18

Nie. Po prostu lubię czytać jego argumenty i jego opinie na pewne zagadnienia...
JaVirr - 2007-05-26, 18:20

Co nie zmienia faktu, że robimy offtopa ;)

Przeczytałem wszystkie posty, i nadal twierdzę, że nie potrafiłbym się zmusić do samookaleczenia. Pewnie dlatego, że nie mam powodu :)

Niegłupi Jaś - 2007-05-26, 18:27

Gwenhwyvar napisał/a:

Stres i roztrzęsienie jest wywołane innymi substancjami niż ból psychiczny o którym tu mowa. Zaburzenia w sekrecji i resorbcji serotoniny jeżeli wywołują już jakieś objawy somatyczne to głównie zaburzenia snu i koncentracji. Stany lękowe dające efekty podobne do działania amin katecholowych są relatywnie rzadkie.


Właściwie to blablabla tralala, jablok dablok, sriny maliny, a w sekrecji gulgulgul, trrrrrrrrrr taram tam tam, ponadto cholowe miny dają stany niekatecholowych amin, tudzież aminów chrum chrum, asromatyczne meloniany i baloroniny, jak również świeżą pasztetową.

Jak coś to czekam blablabla na kolejnego aminowo-katecholowego osta :).

Gwenhwyvar - 2007-05-26, 18:31

Niegłupi Jasiu - nie pisałam po chińsku - przykro mi, że nie rozumiesz elementarnych zasad działania Twojego organizmu.
Niegłupi Jaś - 2007-05-26, 18:52

Trudno, jestem półgłówkiem :). Ale jakoś mi nie jest smutno z tego powodu :).

Piszesz do nas Gwen jak do debili :). Bo wiesz, jak się chce zrobić na ciemnej masie wrażenie nie mówiąc niczego konkretnego, to się właśnie rzuca takim "specjalistycznym" bełkotem, a wtedy ciemne masy rozdziabiają gęby, wybałuszają oczyska i mruczą z podziwem: "jaaaaaaaa, ale ona mONdra!!" ;)
Super że znasz temat, ja bardzo chętnie sobie poczytam co mają mądrzejsi ode mnie do powiedzenia, ale naprawdę, pewne rzeczy można wyjaśnić bez uciekania się do supermądrych, specjalistycznych terminów (które wyglądają jakby żywcem skopiowane z jakiejś mądrej strony), bo one są bardziej suche niż daktyle po tygodniowym leżakowaniu w słońcu ;). Mówiąc po ludzku: mają małą wartość poznawczą dla kogoś, kto się aż tak tematem nie interesuje. I co z tego, że kiedyś na chemii czy biologii zetknąłem się z tymi terminami, dziś już ich nie pamiętam, a szukanie każdego słówka w jakimś leksykonie a później odpowiadanie równie mądrym, wymuszonym tekstem, to trochę niefajne, co? :).

Mówiąc krótko- odebrałem ten tekst jako wymuszoną pozę- "na profesora" ;). No ale to zapewne tylko moje kompleksy, więc bez urazy :). Pozdrawiam.

Gwenhwyvar - 2007-05-26, 19:26

W porządku Jasiu. Chcesz jaśniej i mniej naukowo - proszę: adrenalina (to słowo z pewnością znasz) zmniejsza nasze zdolności trawienne i koncentruje się na zwiększeniu siły mięśniowej - co po dłuższym czasie może wywołać dolegliwości bólowe i uczucie "ściskania w żołądku" - zwykłe objawy stresu. Nie wpływa ona jednak na takie rzeczy jak np. zadowolenie z życia. Od tego są neurotransmitery jak wspomniana przeze mnie serotonina - większość leków na depresję działa w oparciu o zwiększenie jej zwrotnej resorbcji (czyli zwrotnego wchłaniania). Cała ta wypowiedź miała jedynie na celu wyjaśnienie, że "dół psychiczny" nie wywołuje takich odczuć bólowych jak stres, bo co innego go powoduje.
JaVirr - 2007-05-26, 19:30

W takiej formie to nawet ja jestem w stanie zrozumieć Twoją wypowiedź :mrgreen:
Niegłupi Jaś - 2007-05-26, 19:45

Brawo Gwen, a jednak się da :). Wszystko pięknie napisane, bez cudowania, wszyscy wiedzą o co biega (nawet takie ciołki jak ja i JaVirr :D ).
Rozróżniłaś doła psychicznego od stresu, który może wywoływać pewien dyskomfort fizyczny. Mam pytanie- a co jeśli stres i dół występują jednocześnie? :D Np. mam jutro egzamin, więc jest to wielki stres, a do tego mam doła, bo nic się nie nauczyłem :). Wtedy już chyba wszystko się miesza, co?
Nie zmienia to zapewne faktu, że dół nie wywołuje bólu, dajmy na to brzucha, tylko stres. No ale jak ktoś ma takie podwójne napady, albo najczęściej u niego ból psychiczny przeradza się w silny stres, to zjawisko to wygląda tak, że wraz z bólem psychicznym przychodzi ból fizyczny, co mógł mieć na myśli Power :).

Gwenhwyvar - 2007-05-26, 19:58

Niegłupi Jaś napisał/a:
Mam pytanie- a co jeśli stres i dół występują jednocześnie? :D Np. mam jutro egzamin, więc jest to wielki stres, a do tego mam doła, bo nic się nie nauczyłem :). Wtedy już chyba wszystko się miesza, co?
Nie zmienia to zapewne faktu, że dół nie wywołuje bólu, dajmy na to brzucha, tylko stres. No ale jak ktoś ma takie podwójne napady, albo najczęściej u niego ból psychiczny przeradza się w silny stres, to zjawisko to wygląda tak, że wraz z bólem psychicznym przychodzi ból fizyczny, co mógł mieć na myśli Power :).

Po pierwsze podejrzewam, że sam fakt pisania egzaminu nie wywołuje w Tobie myśli: "jestem beznadziejny, nie ma dla mnie miejsca na tym świecie, jaka mnie czeka przyszłość? nie mam przyszłości - trzeba skończyć ze swoim życiem, bo jest nic nie warte", a o tego typu "doły" mi chodziło - mniej więcej ;P.
Po drugie wspomniałam też o tym, że u części osób cierpiących na przykładowo depresję pojawiają się stany lękowe - o objawach czasem podobnych do objawów stresu.

Correau - 2007-05-27, 01:59

Dziś wspólnie z kolegami będziemy się okaleczać. Samo! Będzie fajnie i mrocznie. Bo życie jest kurewsko do dupy. Niestety muszę poczekać aż tata skończy się golić, bo ja własnych żyletek nie posiadam. Jeszcze nie mam zarostu. Nie chcę mieć zarostu. Będzie bardzo zasłaniał moja bladą cerę, która jest bardzo mroczna. Ale chcę mieć własne żyletki. To jedyna fajna rzecz w posiadaniu zarostu. Własne żyletki. Żyletki są bardzo mroczne. Życie jest takie złe i smutne. Takie tragiczne. Takie mroczne.

A teraz na poważnie...może w przypadku boksera to brzmi dziwnie, ale...sprawianie sobie bólu jest chore.... . Bardzo chore.

...i bardzo mroczne...

oj coś dzisiaj mam chory humor...

Gwenhwyvar - 2007-05-27, 12:23

Finalizując dyskusję osobom zainteresowanym tym tematem polecam dwie stronki:
http://nonamein.net/forum/index.php
http://www.autoagresja.u2.pl/ - ostrzegam nie jedzcie nic przed wejściem do galerii na tej stronie :P

Sarmak - 2007-05-27, 12:44

Ja pierdolę..
Correau - 2007-05-27, 13:13

Sarmak napisał/a:
Ja pierdolę..


Podzielam zdanie...

Niegłupi Jaś - 2007-05-27, 13:17

Sarmak napisał/a:
Ja pierdolę..


...ale trzeba mieć zryty czerep żeby robić coś takiego :P. Pozwoliłem sobie dokończyć zdanie zaczęte przez Sarma :). Przykro mi bardzo, wyzwijcie mnie od ignoranta, ale według mnie, żeby sobie samemu (w ogóle komukolwiek) robić coś takiego to trzeba być niespełna rozumu. I mało mnie w tej chwili obchodzi czym to jest spowodowane, ja tylko stwierdzam fakt końcowy- trzeba być naprawdę mocno walniętym żeby robić takie rzeczy. Jakieś chore historie typu leżenie we własnej krwi i jaranie się tym, że sobie powoli ścieka na podłogę... ja je...ę co to ma być, horror klasy B?? Teledysk Stormlorda? Matko jedyna, ludzie to mają chwilami tak nasrane w głowach, że to się w pale nie mieści. Dobra, rozumiem, mama nie kochała, ojciec pił, dziecko było odtrącone, miało poczucie winy... Rozumiem że wpadło przez to w alkohol albo narkotyki, ale tego typu jazdy?
Powiem tak: ja mam OGROMNY szacunek do życia i do naszego, ludzkiego ciała. Dla mnie ciało to fenomenalna i cholernie dzielna fabryka, która często "staje na głowie" żebyśmy mogli się nadal cieszyć życiem, śłońcem, lodami waniliowymi, muzyką... I każdą postać dywersji wobec niego, każdą próbę sabotowania go i takiej bezczelnej partyzantki, uważam za skończoną głupotę i bezgraniczne chamstwo.

I jeszcze cytat z jednej ze stron z linka:

"Ktoś mądry powiedział mi, że metal jest właśnie dla takich osób. Wykańcza ich psychicznie swoimi brzmieniami i zniechęca do zadawania sobie bólu fizycznego, tylko, że na mnie to nie działa. No może czasami..."

Ktoś mądry?? Zajebiste tu widzę przewartościowanie pewnych pojęć... Chociaz w sumie już się powoli przyzwyczajam do tego, że dzisiejsze małolaty mają często zbiorowe pustogłowie... Oglądajcie więcej tanich horrorków rodem z Kraju Kwitnących Wisienek, a później naśladujcie bohaterów, bo są tacy mroczni i też nienawidzą życia... Bosh...

JaVirr - 2007-05-27, 13:22

Hm... a może zadać pytanie... "No to po ch*&ja się urodziłeś skoro starasz się zabić?"
Niegłupi Jaś - 2007-05-27, 13:26

JaVirr napisał/a:
Hm... a może zadać pytanie... "No to po ch*&ja się urodziłeś skoro starasz się zabić?"


To oni Ci odpowiedzą, że ich się nikt nie pytał o zdanie czy mają się rodzić, czy nie... Ale gwarantuję Ci, że gdyby stanęli w obliczu śmierci swojej, albo kogoś bliskiego, to by narobili w gacie ze strachu. No chyba że ktoś już całkowicie potrafi wyłączyć myślenie, to może takiej bojaźni nie odczuwa...

Sarmak - 2007-05-27, 13:29

Nic dodać, nic ująć...
JaVirr - 2007-05-27, 13:29

Ja tam jestem wdzięczny Bogu czy komu tam/czemu tam za życie, i korzystam z niego. A co! Mam, to używam :mrgreen:. Nie ma to jak marnować tak wspaniały prezent bez szacunku :/
Correau - 2007-05-27, 13:37

Ale Wy nie rozumiecie...to wszystko przez ten mrok.
tomash - 2007-05-27, 13:42

Janek nie wszyscy mają tak silną psychikę jak Ty... dla niektórych pozornie nic nieznaczące zdarzenia mogą stanowić dramat. Takie osoby są bardzo często podatne na sugestie i nie wiedząc jak sobie z sobą radzić samemu sięgają po wszelkie dostępne środki, które dają im choć chwilowe zapomnienie.
Niegłupi Jaś - 2007-05-27, 13:44

JaVirr napisał/a:
Ja tam jestem wdzięczny Bogu czy komu tam/czemu tam za życie, i korzystam z niego. A co! Mam, to używam :mrgreen:. Nie ma to jak marnować tak wspaniały prezent bez szacunku :/


Dokładnie!

[ Dodano: 2007-05-27, 13:48 ]
Tomku, ja nie mam jakiejś supermocnej psychy. Po prostu staram się rozgraniczać dobro od zła i pozostawać na stabilnym poziomie emocjonalnym. Natomiast ktoś, kto sobie nie zada trudu rozwiązywania problemów w konwencjonalny sposób, tylko leci do łazienki żeby sobie sznytki zrobić, nie będzie miał mojego szacunku i zrozumienia. NIE WOLNO KRZYWDZIĆ innych ani siebie. To jest chore, złe, niczego nie rozwiązuje, wręcz przeciwnie. Ja nie potępiam osób robiących takie rzeczy, stwierdzam tylko, że dla mnie są niespełna rozumu i w arogancki sposób niszczą coś bardzo ważnego, zamiast wziąć się za tworzenie. A tworzenie wartościowych rzeczy daje dużo większą satysfakcję i możliwość ucieczki od syfu, niż bezmyślne okaleczanie się.

Gwenhwyvar - 2007-05-27, 14:02

Niegłupi Jaś napisał/a:
Ja nie potępiam osób robiących takie rzeczy, stwierdzam tylko, że dla mnie są niespełna rozumu i w arogancki sposób niszczą coś bardzo ważnego, zamiast wziąć się za tworzenie. A tworzenie wartościowych rzeczy daje dużo większą satysfakcję i możliwość ucieczki od syfu, niż bezmyślne okaleczanie się.

A ja ci powiem tak - depresja jest jak bagno - jak tam wpadniesz i nikt ci ręki nie poda ani nie znajdziesz kijka żeby się złapać to im bardziej się będziesz szarpać tym głębiej się będziesz w to wszystko zapadać, a jak już się siedzi w tym po uszy to nie portrafi się racjonalnie myśleć - robi się, jak to mądrze psychologowie nazywają - klasyczne błędy poznawcze - czyli przychodzą ci do głowy absurdalne pomysły i wizje, a ty ślepo w nie wierzysz i traktujesz jako prawdę objawioną - to tak jak anorektyczka patrzy w lustro i widzi, że jest gruba. Widzi się świat jak w krzywym zwierciadle - trudno w takich okolicznościach być twórczym.

JaVirr - 2007-05-27, 14:04

Trudno, nie znaczy, że niemożliwie.
Zbir - 2007-05-27, 14:27

a ja jak jestem zły (raczej nie jak mam tzw. 'doła' [nie cierpię tej nazwy], bo go nie miewam), to po prostu naparzam w ścianę :P chociaż rzadko mi się zdarza być tak wkurzonym, żeby ta ściana naprawdę zaszkodziła moim rękom, no ale zdarza się. przynajmniej się można wyładować ;)
Ed The Dead - 2007-05-27, 16:38

Ja jak jestem zły i mam doła czy cokolwiek to ide biegac, cwiczyc i katowac jakies wymioty na pełnych obrotach. A ponadto ide do kobiety :). Kiedys miałem w zyciu nadmiar stresu, ale dzieki temu nauczylem sie z nim zyc. I teraz jest bardziej stylmulujący niz destabilizujący. Dołów tez raczej nie miewam juz, przynajmniej nie takich "hormonalnych". Jak juz to wpadam w smutny nastrój ;)
Ceandric - 2007-05-27, 17:06

Znowu będzie pewnie najazd, jeśli powiem, że moim zdaniem cięcie się jest głupotą... Nie rozwiązuje to żadnych problemów i wątpię, żeby zagłuszało ból psychiczny (przynajmniej w moim przypadku - kiedy mam problemy z własną głową to nie ma chuja, żeby coś pomogło mi o tym zapomnieć), a tylko może pociągnąć za sobą kolejne, znacznie poważniejsze kłopoty...
Niegłupi Jaś - 2007-05-27, 17:21

Ce jak zwykle dobrze gada :).
Sarmak - 2007-05-27, 18:20

Ceandric napisał/a:
Znowu będzie pewnie najazd


Chuja nie najazd..niby za co?

JaVirr - 2007-05-27, 18:33

No właśnie, przecież ty racje masz :mrgreen:
Gabriell - 2007-05-27, 18:38

Za to za co był najazd na mnie :P

To forum podane przez kogoś kilka postów temu mnie przeraziło... A przejrzałam tylko 3 tematy :roll:

Ceandric - 2007-05-27, 18:47

Sarmak napisał/a:
Ceandric napisał/a:
Znowu będzie pewnie najazd


Chuja nie najazd..niby za co?


Za to, że jestem ach jakże niewrażliwy i nieczuły na czyjaś krzywdę i że łatwo mi oeniać ludzi, bo sam nie mam problemów jak oni (vide temat o samobójstwach) :P

Gwenhwyvar - 2007-05-27, 18:52

Sarmak napisał/a:
Ceandric napisał/a:
Znowu będzie pewnie najazd


Chuja nie najazd..niby za co?

Uważam, że idziesz na łatwiznę Ceandric - łatwiej powiedzić komuś, że jest debilem niż z nim szczerze porozmawiać. Co byś zrobił zauważając na rękach Twojego dziecka takie blizny? Niech zgadnę - kazałbyś mu napierdalać łbem w mur aż zmądrzeje?

Sarmak - 2007-05-27, 19:03

"jeśli powiem, że moim zdaniem cięcie się jest głupotą..."

Toż to twoja opinia, i nie widze powodów do najazdów..

Ceandric - 2007-05-27, 19:11

Gwenhwyvar napisał/a:

Uważam, że idziesz na łatwiznę Ceandric - łatwiej powiedzić komuś, że jest debilem niż z nim szczerze porozmawiać.


Podaj mi jedno miejsce, w którym kogoś nazwałem debilem... Ale masz rację jest to łatwiejsze, zwłaszcza jeśli ta druga osoba woli się zamknąć w pokoju z żyletką.

A co do tego co bym zrobił, gdybym zobaczył blizny na ciele mojego dziecka (którego jeszcze nie mam :P) - najpierw opierdoliłbym, że bezmyślnie kaleczy swoje ciało, potem wytłumaczył że to gówniana metoda "zapominania" o problemach.

Gwenhwyvar - 2007-05-27, 19:16

Ceandric
Głupota - debilizm - fakt różnica - przepraszam.
Po drugie - ja wcale nie gloryfikuję tych co się tną - też uważam, że obierają łatwiejszą drogę, ale może jest tego jakiś inny powód niż "głupota".
Po trzecie współczuję Twojemu dziecku (jeśli będziesz takowe miał) skoro nawet byś nie zapytał "dlaczego?"

Ceandric - 2007-05-27, 19:23

Gwenhwyvar napisał/a:
Ceandric
Głupota - debilizm - fakt różnica - przepraszam.


Tyle, ze ja napisałem, iż cięcie się jest głupotą, a nie że każdy kto się tnie jest głupi. Kapujesz - potępiajcie czyny, a nie ludzi... :P


Cytat:
Po trzecie współczuję Twojemu dziecku (jeśli będziesz takowe miał) skoro nawet byś nie zapytał "dlaczego?"


A czy są jakieś sensowne powody, które mogłyby usprawiedliwiać oszpecanie swego ciała?

Gwenhwyvar - 2007-05-27, 19:28

Ceandric napisał/a:

A czy są jakieś sensowne powody, które mogłyby usprawiedliwiać oszpecanie swego ciała?

Dla tego kto to robi z pewnością są wystarczająco sensowne. Tak samo można stwierdzić, że nie ma sensownego powodu by odebrać sobie życie, a jednak ludzie to robią i dla nich ma to sens.

Gabriell - 2007-05-27, 19:44

Samookaleczenie sie jest głupotą, a jedynym usprawiedliwieniem tego, ze ktoś tak robi jest jego słaba psycha. I niech nikt ode mnie nie oczekuje zrozumienia dla człowieka, który mi się zali, ze mu życie daje w kość, że dziewczyna go rzuciła, nie rozumieją go rodzice i sie przez to tnie - to jest zadne usprawiedliwienie i nazwę to zawsze głupotą, a tą osobę zjebie, ze przez coś takiego niszczy sama siebie i otoczenie, jak Cean porozmawiam, a następnie jeśli ktoś sobie sam z tym nie poradzi odwołam do psychologa, bo to problem z głową tej osoby, nie mi jej pomagać - od tego jest psycholog. Nawet jeśliby to było moje dziecko.

[ Dodano: 2007-05-27, 19:45 ]
Oczywiście najlepiej by było gdyby ta osoba sama zmądrzała i doszła do tego, ze robi źle :)

Niegłupi Jaś - 2007-05-27, 19:53

Gabs to konkretne dziewczę i popieram ją w tym wyapdku w całej rozciągłości :). Nikt tu nie mówi że osoby z takimi problemami mają sobie same radzić i nie należy im pomagać. Oczywiście jeśli już wpadły w takie szambetko to należy im pomagać się z niego wydobyć i ja też bym tak robił, ale nigdy bym tego nie zrozumiał, nie pochwalał, nie przemilczał, bo to dla mnie skrajnie głupie postępowanie.
A jesli chodzi o dzieci to są to osobiste tragedie rodziców, że dopuścili do takiego czegoś. I to albo nie rozmawiając z dzieckiem i nie ucząc go poszanowania i godności dla własnej osoby, albo po prostu będąc zbyt pobłażliwymi (czyt. dziecko nigdy nie dostało wpierdzielu ;) ).

Gwenhwyvar - 2007-05-27, 19:56

I dzięki takiemu podejściu społeczeństwa mieliśmy w 2005 roku 587 udanych zamachów samobójczyć wśród osób w wieku 5-24 lat...

Naprawdę uważacie, że powtarzanie tym ludziom w kółko, że to co robią to głupota może w czymkolwiek pomóc? A myślicie, że psychologowie bądź psychiatrzy lepiej do tego podchodzą? Nie, podchodzą tak jak Wy. A paradoks w tym wszystkim, że jak już ktoś się nasłucha, że to wszystko co pozwala mu jeszcze funkcjonować to głupota i zaczyna uważać siebie za głupca - to patrzycie z politowaniem, że ma niską samoocenę. Lol.

Killer - 2007-05-27, 20:20

Gwenhwyvar napisał/a:
Naprawdę uważacie, że powtarzanie tym ludziom w kółko, że to co robią to głupota może w czymkolwiek pomóc?


Masz rację. Nie pomoże. Bo lekarstwa na głupotę jeszcze niestety nikt nie wymyślił.

Ed The Dead - 2007-05-27, 20:24

Widać. :?
Niegłupi Jaś - 2007-05-27, 20:48

A jakie podejście proponujesz Gwen?? Oklaski przy każdej sznycie? Nagrodę za każdy wydziarany krzyżyk na piersi? Ogólny podziw i szacunek dla takich autodestruktorów?

Na dobrą sprawę moja droga, społeczeństwa, innych ludzi, wcale nie muszą obchodzić Twoje problemy. Mogą spokojnie powiedzieć Ci: your business i odwrócić się plecami. Ale nie, jak jeszcze ktoś próbuje pomagać to jest niedobry, bo ma złe podejście... :/

Zephyr - 2007-05-27, 20:50

a mnie dzisiaj wzięła ochota na autoagresję...
Sarmak - 2007-05-27, 20:53

Nie warto Zeph..zaufaj funflowi, który przez to przeszedł dwa razy - i chuja mu to dało...
Zephyr - 2007-05-27, 21:03

w sumie racja .. lepiej od razu sobie strzelić w łeb...
JaVirr - 2007-05-27, 21:11

Więcej pytań nie mam :mrgreen:
Sarmak - 2007-05-27, 21:13

Zeph, nie mów tak...wiesz jak niekiedy ja miałem - i mnie wyciągałeś z tego gówna. To teraz ja Cię wyciągne..
Gwenhwyvar - 2007-05-27, 22:06

Jasiu - nie, nie oklaski i nie podziw, bo nie ma czego podziwiać. Skoro Cię to nie obchodzi to się nie wypowiadaj - przejdź obok w milczeniu, ale nie wyśmiewaj, nie poniżaj, nie szufladkuj, bo to nie jest pomoc. Mnie osobiście gówno społeczeństwo obchodzi - nigdy nie potrzebowałam społecznej pomocy czy akceptacji, w dupie miałam wszystkie obelgi i głupawe pytania - potrzebowałam chociaż jednej bliskiej osoby, która poda mi rękę i w końcu znalazłam - po 7 latach mam to całe gówno za sobą i dobrze mi z tym. Czy uważam, że to była głupota? Nie wiem, nie patrzę na to w takich kategoriach - to część mojej przeszłości - zamknięty rozdział. Wiem, jednak, że jest wiele osób, które potrzebują społecznej akceptacji - nie akceptacji ich czynów, ale zrozumienia ich jako ludzi - i takie szufladkowanie jest dla nich szczególnie bolesne i pogarsza tylko społeczną alienację. A wystarczy po prostu zapytać "dlaczego?" i posłuchać co mają do powiedzenia.
I gdy mówiłam o złym podejściu miałam na myśli Gabriell i Caendrica.

Gabriell - 2007-05-27, 23:19

Gwenhwyvar napisał/a:
Wiem, jednak, że jest wiele osób, które potrzebują społecznej akceptacji - nie akceptacji ich czynów, ale zrozumienia ich jako ludzi - i takie szufladkowanie jest dla nich szczególnie bolesne i pogarsza tylko społeczną alienację.


Do jasnej cholery... Ty to chyba masz problem z czytaniem ze zrozumieniem... Ja akceptuje tych ludzi, nie chcę posłać ich do gazu czy na stryczek! Akceptuję ich, a NIE ICH CZYNY, bo mają (że sie wyrażę) zjebaną psychę i im potrzebny w większości przypadków psycholog, a nie gówno warta rozmowa ze mną czy innym znajomym. Wyraziłam sie dwa razy w tym temacie jasno, teraz trzeci raz i powtarzać się czwarty raz zamiaru nie mam. Gdybym nie akceptowała tych ludzi w chwili obecnej nie miałabym znajomych którzy przez to przeszli. I to, ze ich akceptuję (bo są/byli chorzy) nie wyklucza tego, ze nadal uważam ich poczynania za skrajną głupotę.

Gwenhwyvar - 2007-05-28, 09:40

Wiesz Gabriell - większość z tych osób zaczyna w wieku 12 - 13 lat. To są dzieci, a Ty im od razu od porąbanej psychiki wymyślasz. To są dzieci, nie dorośli ludzie, którzy potrafią brać odpowiedzialność za własne czyny i w pełni rozumieją co robią. Dla nich powodem do samobójstwa jest pała z matematyki. Głupie? Nie, nie głupie - dziecinne...
Gabriell - 2007-05-28, 09:59

No teraz to chyba zamieszałaś :) Czyli, ze co? To, ze w wieku 13 lat ktoś z powodu pały z matematyki sie samookalecza to nie jest problem z psychą, to nie jest głupota, to nie jest ich wina... to co to jest i czyja to jest wina? Pani od matematyki? Ich głupota, nie nauczyły się, dostały szmatę, a ze radzą sobie z tym tak jak sobie radzą no cóż..to też jest głupota. Dziecinne moze być jak w wieku 30 lat gość pije z butelki mleko. W czasach obecnych trzynastki uważają sie za dorosłych, wymagają od prawdziwie dorosłych szacunku, pobłażliwości, pozwalania na wszystko - ok niekiedy (niestety coraz częściej) otoczenie na to zezwala, ale kiedy już sie to dorosłe dziecko tnie to jest tylko bezradnym dzieckiem? Nie, jest człowiekiem, który postępuje głupio. Obecnie pułap nazywania kogoś dzieckiem się drastycznie obniżył, w wieku 5 lat wiedza co to jest seks, a w wieku 7 mają własne laptopy i komórki. Owszem, dla mnie ktos kto ma 13 lat jest smarkaczem, ale czy to coś zmienia? On chce byc już dorosły..
Gwenhwyvar - 2007-05-28, 10:07

Chce być ale nie jest. Wydaje mu się, że jest, ale tylko mu się wydaje - jest przemądrzały - no fakt, jest winny? Być może, ale nie odpowiedzialny, bo nie powiesz mi, że ponosi pełnię odpowiedzialności za swoje czyny. Takie dziecko się dopiero uczy, uczy się radzić ze sobą i z problemikami, by mogło w przyszłości stawić czoła problemom. Jeżeli się kaleczy, to znaczy, że nikt mu nie pokazał właściwej drogi, a nie że ma zrytą psyche. I czasem psycholog nie jest potrzebny, bo bliski człowiek ma zawsze większy wpływ niż obcy.
Gabriell - 2007-05-28, 10:28

To znaczy, ze zachowuje się głupio, a nie, ze ktoś mu nie wskazał odpowiedniej drogi. Trzynastolatki to okres buntu, ja mogę mówić jedno, ono zrobi drugie. Nie okłamujmy się, też byłam nastolatką i kiedy mi mówiono, ze dla mojego dobra mam wrócić przed 22 do domu byłam wściekła i wracałam 5 minut po 22, mimo, ze później dostałam zjeb od matki. Przygody z autoagresją mam już za sobą (nie tyczyły oczywiście mnie) i jeślibym spotkała jeszcze raz takiego człowieka moja rozmowa nie byłaby przeprowadzona na zasadzie „Oj, biedna dziecina, pogubiłaś się w życiu i to skłoniło cię do ciecia się – no nic, zdarza się, jakoś rozwiążemy ten problem” Nie, tak nie wyglądałaby ta rozmowa, bo co będzie jeśli na swojej drodze spotka więcej, poważniejszych problemów? Sięgnie po stryczek żeby rozwiązać problem, bo przecież JEST TAKIE BIEDNE I BEZRADNE A NIKT MU NIE WSKAZAŁ DROGI tylko, ze wtedy to już nawet psycholog nie pomoże.

(I w tym miejscu pozwolę sobie na przetoczenie małej historyjki: Zauważam, ze z koleżanką z klasy/z moją siostrzenica/z moim dzieckiem jest coś nie tak i ze się tnie. Pytam o powód, okazuje się, ze ma same szmaty z matematyki i plastyki ;) Stwierdzam, ze trzeba jej biednej pomóc, bo tak byc nie moze z tym cieciem się. opłacam jej korepetycje z matematyki i kurs malunku. Dziewczyna przechodzi do następnej klasy i jest wszystko pięknie, ładnie a ja triumfuję, bo wyciągałam ją z bagna. W następnej klasie okazuje sie, że ta sama dziewczyna ma problemy w domu, ojciec jej nie rozumie a matki nie ma wciąż w domu, bo pracuje. nie ma z kim porozmawiać itd. Podcina sobie żyły, bo to jest nowy problem, którego jeszcze nikt nie pomógł jej rozwiązać, tylko, ze już jest za późno.
Jak widzisz rozmowa i rozwiązanie pierwszego problemy nie pomogło, bo należy zacząć od nazwania tego co robi a nie od rozwiązania problemy)

Jak już pisałam, w rozmowie z taką osobą nazwę rzecz po imieniu, wysłucham, porozmawiam i jeśli ta osoba sobie nie poradzi sama (a dziecko raczej sobie nie poradzi samo) poślę do psychologa.

Niegłupi Jaś - 2007-05-28, 13:36

Nie wiem Gabs, czy jest jeszcze sens dalej prowadzić tę dyskusję. Właściwie to zastanawiam się, po co Gwen założyła ten tamat? Czego oczekiwała? Że wszyscy będziemy współczujący i stwierdzimy że tak, faktycznie, dzieci które się tną są takie biedne, takie pokrzywdzone, nikt ich nie rozumie, nikt im drogi nie pokazał, należy im się troska i zrozumienie...? Gwen, chcesz żebyśmy Ci współczuli czy żebyśmy Cię podziwiali? Bo ja już tego nie rozumiem. Oburzasz się, gdy mówimy że autoagresja to głupota, zło i marny sposób na zagłuszania problemów. Bo rozwiązywać się ich tym sposobem zwyczajnie nie da. Więc co oczekujesz że Ci powiemy?

To oczywiste że dzieci które to robią nie miały raczej super dogodnych warunków dorastania, nie miały idealnego kontaktu z dorosłymi. Często jest to wina rodziców, ale chyba jednak nie zawsze. Jak ktoś na siłę będzie chciał skoczyć z dachu, to się go po prostu nie powstrzyma. Dzieciaki które się okaleczają mają słabą psychikę, brak życiowego celu, brak autorytetów przede wszystkim. To, co robią jest skrajnie głupie i złe i proszę nie kwestionuj tego więcej Gwen, bo nie ma to sensu. Owszem, dzieciom takim trzeba pomagać, m.in. uświadamiając im całą beznadziejność takiego postępowania oraz pokazując im lepsze rozwiązania. Kto ma to zrobić? Najlepiej ktoś im najbliższy, czyli rodzice, albo np. dziadkowie czy rodzeństwo. Jeśli oni nie są w stanie pomóc (często nie ze swojej winy, tylko z niechęci osoby autoagresywnej) to może przyjaciele, jeśli takowych posiadają. No a jeśli okaże się, że nie mają żadnych przyjaciół, że w szkole i w środowisku rówieśników nie są lubiani, to co wtedy? No wtedy to już niestety tylko specjalista, albo np. ksiądz. Wbrew pozorom wśród księży jest sporo mądrych, cierpliwych i oddanych sprawie ludzi, którzy chętnie pomogą. Wyjść jest wiele Gwen, tylko trzeba chcieć z nich skorzystać.

Poza tym przecież wielu ludzi, wiele dzieciaków ma trudne dzieciństwo, gorszy start od innych. Niektórzy rodzą się na zapadłych wsiach i pozornie jedyną dla nich przyszłością jest zapier.... na polu buraków od rana do wieczora. A jednak nie wszyscy lecą zaraz po scyzoryk, żeby sobie robić wzorki na ciele. Mało kto Gwen ma taki komfort, że od najmłodszych lat ma pokazaną jak na dłoni dalszą, świetlaną drogę życia. Nie każdy zostaje nauczony jakich wyborów dokonywać, bo tego się najczęściej nauczyć nie da. A jednak wiele dziaciaków sobie radzi, nie tną się, nie wieszają się, nie stoją pod blokiem z piwskiem, nie kradną, nie napadają, nie biorą... To słaba psychika i brak autorytetów sprawiają, że jeden się stacza, a drugi nie.

Wszystko to nie zmienia faktu, że autoagresja jest czymś nienormalnym i bardzo głupim. Może być w jakimś tam stopniu uzasadnionym, może dać się wskazać jej podłoże, ale nigdy nie będzie to coś, co należy nie wiem, popierać, czemu przytakiwać. To jest głupie, niedojrzałe, często jest to poza zbuntowanego nastolatka i TRZEBA to jawnie i na głos POTĘPIAĆ!! Potępiać, jak wspomniał już mądrze Cean, czyny, a nie ludzi.

Sarmak - 2007-05-28, 15:23

Niegłupi Jaś napisał/a:
TRZEBA to jawnie i na głos POTĘPIAĆ!! Potępiać, jak wspomniał już mądrze Cean, czyny, a nie ludzi.

Jakoś nie wyobrażam sobie głaskać dziecko po główce za to , że się okalecza...

Gwenhwyvar - 2007-05-28, 17:32

Niegłupi Jaś napisał/a:


Owszem, dzieciom takim trzeba pomagać, m.in. uświadamiając im całą beznadziejność takiego postępowania oraz pokazując im lepsze rozwiązania. Kto ma to zrobić? Najlepiej ktoś im najbliższy, czyli rodzice, albo np. dziadkowie czy rodzeństwo. Jeśli oni nie są w stanie pomóc (często nie ze swojej winy, tylko z niechęci osoby autoagresywnej) to może przyjaciele, jeśli takowych posiadają. No a jeśli okaże się, że nie mają żadnych przyjaciół, że w szkole i w środowisku rówieśników nie są lubiani, to co wtedy? No wtedy to już niestety tylko specjalista, albo np. ksiądz. Wbrew pozorom wśród księży jest sporo mądrych, cierpliwych i oddanych sprawie ludzi, którzy chętnie pomogą. Wyjść jest wiele Gwen, tylko trzeba chcieć z nich skorzystać.

I w z tą wypowiedzią zgadzam się w 100%. Właśnie o taką konkluzję mi chodziło. Trzeba tym dzieciom wskazać alternatywne sposoby rozwiązywania problemów - dokładnie tak (nie rozwiązywać te problemy za kogoś - nie o tym pisałam Gabriell). I wreszcie ucinając dyskusję w kwestii głupoty takiego postępowania - ja nie uważam, że jest mądre - jedynie w moim odczuciu w ogóle nie powinno być oceniane w kryteriach głupoty czy mądrości.

Niegłupi Jaś napisał/a:

Gwen, chcesz żebyśmy Ci współczuli czy żebyśmy Cię podziwiali? Bo ja już tego nie rozumiem.

Ani jednego ani drugiego, bo nie o mnie tu chodzi. Założyłam temat o czymś co kiedyś mnie dotyczyło nie po to by się nad sobą poużalać, ale zwyczajnie by poznać Wasze opinie i wypowiedzieć swoją - nic ponad to. A gdybyś przeczytał pierwszy post to byś wiedział, że pytałam też o to czy uważacie, że jest to problem częstszy w środowisku metalowym niż w innych - ot, chciałam poznać cudze opinie - a skoro odpowiadaliście to chcieliście bym je poznała.

Gabriell - 2007-05-28, 18:40

Faktycznie Jaśku, ja kończę tą dyskusję, bo Gwen nie chce tego co napisałam chyba na siłę zrozumieć...
Niegłupi Jaś - 2007-05-28, 19:04

Ja chyba też wyczerpałem temat ze swojej strony, ale z radością widzę jednak pewną nić porozumienia z Gwen, z czego jestem bardzo rad :).
Arctoss - 2007-06-13, 21:57

ja tam lubie sobie czasem palec osmalić nad kuchenką gazową...

[ Dodano: 2007-06-13, 21:59 ]
mój kumpel sie ciął. Idiota jeden. Samookaleczanie się i tłumaczenie tego słuchaniem metalu jest wogóle dla mnie niezrozumiałe. W "Rozmowach w Toku" był taki temat kiedys. Jakies głupie babcie to oglądają to potem patrza na metali wszysstkich jak na chorych umysłowo

Zbir - 2007-06-14, 17:29

a co ma wspólnego metal z cięciem się? :lol:

[ Dodano: 2007-06-14, 17:30 ]
ja rozumiem emo, ale metal... :P

Sarmak - 2007-06-14, 17:42

No, Shining na przykład łączy metal z autoagresją...nad czym ubolewam, bo tak przednia muzyka, z takimi cyrkami mi nie pasuje, no ale Shining to Shining...przymykam oko..
qwerty - 2007-06-14, 18:13

Hmm, samoagresja to temat rzeka. Kumple się tną, nawet ja mam cvzasami ochotę coś sobie zrobić, alre odreagowuję to na rowerze (często kończy się to bliznami), albo ostatnio gram na gitarze. Ale nie ukrywam że raz dosyć mocno sobie przyjebałęm w twarz że aż się krew polała, ale o cięciu nie ma mowy nawet... Chociaż nigdy nic nie wiadomo.
Zephyr - 2007-06-15, 17:52

Sarmak napisał/a:
No, Shining na przykład łączy metal z autoagresją...nad czym ubolewam, bo tak przednia muzyka, z takimi cyrkami mi nie pasuje, no ale Shining to Shining...przymykam oko..


w końcu to suicidal black metal ;)

Sarmak - 2007-06-15, 18:28

Podobnie jak Life Is Pain, Trist, Hypothermia, Nyktalgia, Sterbend i wiele wiele innych...w każdej z nich autoagresja jest obecna.
protoq - 2007-06-18, 11:23

Topory, siekiery, noże, pieszczoch, glany, czarno wszędzie i pentus. Na końcu musi być krew. Tak żeby klimacik był.
Powerage - 2007-07-22, 00:34

Sarmak napisał/a:
Typa zrozumieć nie mogę, ale fakt faktem - Shining jest genialne. :P..

Obrazek


Mam tych ludzi głęboko w dupie.Typ się pociął,zrobili mu zdjęcie i na necie pewnie już tysiące komentarzy jaki on jest biedny i wrażliwy.W tym samym czasie umiera z głodu dziecko na ulicy,ale tego już nikt nikt nie widzi bo raz:
-Nie jest sławne
-Nie robi kontrowersyjnych szopek.

Sam mu mogę podać żyletkę żeby podciął sobie tętnice a krew oddać to punktu oddawania krwi.Bardziej humanitarne.

Maciej - 2007-07-22, 00:38

Wyznaje zasade "Jak juz ktos ma cierpiec - to niech cierpia inni" - z przyjemnoscia popatrze i sie posmieje. :wink:
Shaitan - 2007-07-22, 08:49

Powerage napisał/a:
Sarmak napisał/a:
Typa zrozumieć nie mogę, ale fakt faktem - Shining jest genialne. :P..

Obrazek


Mam tych ludzi głęboko w dupie.Typ się pociął,zrobili mu zdjęcie i na necie pewnie już tysiące komentarzy jaki on jest biedny i wrażliwy.W tym samym czasie umiera z głodu dziecko na ulicy,ale tego już nikt nikt nie widzi bo raz:
-Nie jest sławne
-Nie robi kontrowersyjnych szopek.

Sam mu mogę podać żyletkę żeby podciął sobie tętnice a krew oddać to punktu oddawania krwi.Bardziej humanitarne.
caly Power i jego brednie :D
Niegłupi Jaś - 2007-07-22, 11:58

No akurat ta wypowiedź Powera to w przeważającej części wcale nie są brednie :). Z pierwszą częścią tego wywodu jak najbardziej się utożsamiam :).
Zephyr - 2007-07-22, 13:00

ja zarówno z pierwszą jak i drugą częścią ;)
Maciej - 2007-07-22, 13:25

generalnie mi jest obojetne czy jakis idiota sie tnie czy zdycha z glodu - to taki komentaz do wypowiedziPowera.
Powerage - 2007-07-22, 13:32

Tylko zauważ,że jest różnica pomiędzy prawdziwym złym stanem czy to fizycznym czy to duchowym a różnica pomiędzy kreowanie go pod publikę.Bo takie zdjęcia właśnie przypominają mi to drugie.
Maciej - 2007-07-22, 13:37

Powerage napisał/a:
Tylko zauważ,że jest różnica pomiędzy prawdziwym złym stanem czy to fizycznym czy to duchowym a różnica pomiędzy kreowanie go pod publikę.Bo takie zdjęcia właśnie przypominają mi to drugie.

A jakie ma to znaczenie?

Powerage - 2007-07-22, 13:39

Dla Ciebie żadne :wink: Masz po prostu tych ludzi w dupie.
Sarmak - 2007-07-24, 15:54

Ja pierdolę, jak oglądam te galerie podane na początku, to dochodzę do wniosku, że niektórzy już dawno o całe mile świetlne wyprzedzili Kima Carlsona i Trista w tej dziedzinie! : |
Głupota jakich mało..

http://profile.myspace.co...endid=153776290

Antivia - 2008-03-21, 14:36

Ja zaczelam ise samookaleczac zanim zaczelam sluchac metalu, gotyku. Tak, to sposob na problemy. wyladowanie negatywnych emocji. Ale to tez uzaleznienie. jest wiele powodow. To krzyk o pomoc, ale tez i szpan.
LadySatan - 2008-03-21, 15:03

I przy okazji też zaczęłaś się leczyć?
Niszczuk - 2008-03-21, 19:04

Cytat:
ale tez i szpan.


to mnie rozbraja za każdym razem jak to czytam. w moim pojęciu szpanuje się czymś, czego nie mają inni i co jest choć trochę trudne do 'osiągnięcia' - drogie ciuchy są drogie itp. ale sznyty, które można samemu zrobić kiedy się chce...?

tomash - 2008-03-21, 20:07

Antivia napisał/a:
Tak, to sposob na problemy.


Tak z ciekawości: jak cięcie się pomogło Ci rozwiązać problemy?

Cytat:
ale tez i szpan.


? Czyżby nastolatki były już tak głupie żeby uważać że publiczne obnoszenie się z okaleczonym ciałem i obnoszenie z własną słabością psychiczną i niemożliwością z poradzeniem sobie z życiem uważać za fajne?

LadySatan - 2008-03-21, 22:16

Są różne pojęcia bycia trendy :P

A samookaleczenie samo w sobie nie rozwiązuje problemów, aczkolwiek pozwala na chwilowe zapomnienie o nich..

Antivia - 2008-03-23, 21:12

nie nie zaczelam sie leczyc. Jak mi pomagalo? Rozladowalo napiecie emocjonalne. czulam sie lepiej. Lepiej wyladowac zlosc na sobie niz innych. Ja zawsze ukrywalam blizny, ale znam osoby, dla ktorych ciecie sie bylo wyrazem pokazania, ze jest odporny fizycznie na bol. Albo "tne sie, bo moja kumpela to robi". W moim przypadku tak nie bylo.
Albo gadanie "kazda gotka sie tnie, przeciez to takie mroczne". Glupie. Ja np cielam sie zanim zaczelam sluchac gotyku, czy metalu. Pisze o sobie. Nie wiem jak jest z innymi. W zasadzie kazdy przypadek jest inny. Kazdy ma swoije powody.

LadySatan - 2008-03-23, 21:32

No to chyba czas najwyższy udać się do psychologa.
tomash - 2008-03-23, 22:41

A dlaczego nie rozładowywać złości w bardziej kreatywny a mniej destrukcyjny sposób? Wyładować można się np. na siłowni - wilk syty i owca cała. A po półtorej godziny intensywnych ćwiczeń będziesz bardziej odstresowana niż po odcięciu lewej łapy. ;)
Antivia - 2008-03-23, 22:49

Sluszne. Napisze ci jak to jest ze mna. Gdy zaczelam ise ciac to byl sposob na odreagowanie. Odreagowalam i dowalilam sobie nowych stresow, bo musialam ukrywac blizny. Pozniej sie uzaleznilam. Nie moglam przestac sie ciac. Ktos kto pali papierosy i jest uzalezniony od nich nie rzuci ich w jeden dzien. Poza tym- trzeba chciec. A ja nie chcialam. Dla mnie ciecie bylo lekarstwem. Bylam wsciekla, smutna, nie czulam bolu tylko przyjemnosc. I bylo ok. No ale po kilku latach to juz nie pomagalo. Ale zostalo przyzwyczajenie. no i prawda, do ktorej trzeba bylo sie przyznac: lubie sie ciac.

[ Dodano: 2008-03-23, 22:53 ]
Poza tym nie tak latwo przestac sie ciac. ciagle o tym myslisz. Chcesz tego. Kiedys ze zlosci rozbilam lustro. Bo nie mialam zyletek. co to za problem. sa noze, szklo, klucze od dmu. Cokolwiek. Mozna sie przypalac. a gdy tego nie robisz zaczynasz sie zachowywac jak cpun na glodzie. wyrwiesz sobie wlosy z glowy. popadasz w obled.

tomash - 2008-03-23, 22:54

Ale pytanie dlaczego sięgnęłaś po żyletkę zamiast po hantle? To drugie wydaje mi się dużo naturalniejsze. Poza tym cięcie się nie jest lekarstwem. Tak to tłumaczą sobie uzaleznieni i tak dla alkoholika lekarstwem będzie alkohol itd.
Antivia - 2008-03-23, 23:11

Nie wiem dlaczego po zyletke. sama moge zrobic sobie psychoanalize. wiem dlaczego sie tne. Znam mnostwo osob, ktore to robia/robily. Gdy poznaje kogos i dowiaduje sie, ze zaczyna sie ciac odradzam, probuje pomoc. Bo to bagno. Kazdego dnia mowie sobie, ze to koniec. I nawet pol roku sie nie cielam (kiedys), wiec to postep.
tomash - 2008-03-23, 23:14

Antivia napisał/a:
Nie wiem dlaczego po zyletke wiem dlaczego sie tne.


Sama sobie przeczysz.

LadySatan - 2008-03-23, 23:14

Ja bym jednak radziła isc na terapie. Trwa około 1,5 roku i to właściwie jedyny sposób, żeby sobie pomóc - o ile to prawdziwy problem, a nie chwilowe, głupie spojrzenie na świat.
Antivia - 2008-03-23, 23:19

Nie w tym sensie. wiem jaki jest powod tego, ze sie tne. A nie wiem dlaczego zyletka a nie hantle. moze dlatego, ze zyletka byla pod reka? Rozumiesz mnie?
LadySatan - 2008-03-23, 23:21

Dla mnie w ogóle chore jest o tym gadać publicznie :? Mi by było wstyd..
Zbir - 2008-03-23, 23:56

ja tam wolę się wyładować na innych :P
Antivia - 2008-03-24, 09:14

Wstyd to mi jest gdy ktos widzi blizny.
LadySatan - 2008-09-15, 10:49

Zadziwia mnie naprawdę jak teraz z problemu robi się modę..
Niegłupi Jaś - 2008-09-15, 13:31

A mnie zadziwia, jak pusto w głowach mają dzisiejsze nastolatki...
LadySatan - 2008-09-15, 15:10

Bo to jest teraz modne - nie myśleć.
gducha - 2008-09-15, 17:49

a niestety myślący są "dziwni" według opinii publicznej. Zwykle tak niestety bywa.

pamiętam jak kumpela miała blizny...ja się pytam czemu. "leżało sobie szkoło na chodniku to sie pocięłyśmy". cóż za totalna głupota i brak wyobraźni.

LadySatan - 2008-09-15, 21:29

Ja pierdole :lol:
gducha - 2008-09-15, 23:23

tu nawet to nie pomoże :D
Niegłupi Jaś - 2008-09-16, 00:08

Ja zawsze w tego typu sytuacjach mówią coś w stylu: "Ej, dziewczyny, to weźcie psią kupę i wysmarujcie sobie nią buzie, co? Przecież kupa też leży na chodniku" :P
gducha - 2008-09-16, 15:47

"a gdyby ktoś powiedział Wam że kupa dobrze robi na cerę, poprawia stan włosów to co? wszędzie kupsko! kupsko w kremie, w proszku, w pucharku z bitą smietaną...." słowa księdza, prowadzącego tzw. rekolekcjie :D

raz słyszałam w miarę sensowne wytłumaczenie samookaleczania. reszta to było "eeee...w sumie to nie wiem"

elviElViedor - 2008-09-16, 20:05

Haha też to miałem na rekolekcjach :D Kto ustala program rekolekcji? :P


Ja słyszę tylko tłumaczenia typu 'początkowo boli, ale potem przychodzi ulga...' :?

Niszczuk - 2008-09-16, 20:26

Cytat:
Ja słyszę tylko tłumaczenia typu 'początkowo boli, ale potem przychodzi ulga...' :?


bo może naprawdę tak jest. problem imo tkwi w tym, że niektórzy poza samookaleczaniem nie widzą innych sposobów na radzenie sobie z problemami, a słyszeli od kogos/przeczytali gdzieś, że to pomaga.

elviElViedor - 2008-09-16, 20:33

Może tak jest naprawdę. A może to tylko autosugestia.
Niszczuk - 2008-09-16, 21:52

raczej wątpię, żeby myśl o samookaleczeniu pojawiła się sama z siebie. a przynajmniej jako rozwiązanie jakichkolwiek problemów.
elviElViedor - 2008-09-16, 22:10

Miałem na myśli, że, jak napisałeś, może faktycznie to pomaga im. W pewien sposób. Przynosi ulgę.
Może właśnie tutaj dużo do powiedzenia ma ona: autosugestja?

gducha - 2008-09-16, 23:26

prawdopodobnie ma. tyle że dopóki człowiek nie zmieni frontu i sam sobie teog nie uświadomi to nici z terapii.
Antivia - 2008-09-17, 12:45

Trzeba oddzielic osoby, które się tna, bo ktoś tak robi, albo chcą zwrócić na siebie uwagę od osób, które robią to, bo widzą w tym sposób na chwilową ulgę.
A mówienie im "jaki jestes głupi" wcale nie pomaga. Głupie jest właśnie takie podejście. Nie mozna bagatelizowac czyichś problemów, albo go obrażać.
Ile osób się samookalecza i ukrywa to? Czy ktos kiedyś próbowal ich zrozumieć? Ja już chyba pisalam to: jesśli chce sie komus pomóc to trzeba najpierw go zrozumieć.
Osoby, które się samookaleczaja, robią to zazwyczaj wtedy gdy są pelne złości, smutku itd. A wtedy jak wiadomo ich poziom adrenaliny w organiźmie jest większy. Wiec z tym czuciem bólu to ja bym nie przesadzała :p
Jeśli ktos bardzo boi się bólu to nie będzie go sobie sprawiał. Znajdzie inny sposób na chwilowe ukojenie 'bólu psychicznego".

Ceandric - 2008-09-17, 12:57

Smutek i adrenalina? Pierwsze słyszę.
elviElViedor - 2008-09-17, 19:21

Antivia napisał/a:
Mówienie im "jaki jestes głupi" wcale nie pomaga.


Tak, prawda. Nigdy tak nie mówię.
Najskuteczniejsza jest imo terapia wstrząsowa.

Kampfar - 2008-09-17, 19:39

cięcie się jest głupie i dziecinne, ale najgorsze że cholernie wciąga i później ciężko to opanować.
Antivia - 2008-09-17, 22:54

Głupie pisanie. co jest dziecinne, a co nie.
Oczywiście, że ciecie sie wciąga. dla porównania: palacz. Dlaczego pali? bo jest uzalezniony, albo po prostu to lubi. Gdy jest wkurzony zazwyczaj sięga po papierosa. To go uspokaja.

LadySatan - 2008-09-18, 17:49

Najlepszym lekarstwem dla ludzi, którzy swoje problemy "rozwiazują" poprzez zadawanie sobie bólu nie jest żadna terapia wstrząsowa, ani uzalanie sie nad takimi osobami. Jedyne efekty daje terapia u psychoterapeuty. Oczywiście, jesli nie mówimy o emo-dzieciach, które robia to, żeby być trendy.
To się leczy. Niestety. Z tego sie nie wyrasta.

Powerage - 2008-09-18, 17:54

jak ktoś lubi gdy wyciąga się od niego wszystko-od przeżyć z dzieciństwa aż po pierwsze ruchanie to psychoterapeuta może być pomocny ale ostre cięcie się zwykle sygnalizuje depresje a psychoterapeuta prędzej czy póżniej to zauważy i pośle do psychiatry by ten jakąś chemię przepisał a chemia pomaga na pewno kiedy psychoterapeuta nie pomaga wszystkim i zawsze więc jak ktoś chce szybciej i efektowniej to lepiej od razu psychiatra.
LadySatan - 2008-09-18, 17:57

Przepisywanie chemii bez psychoterapii nie daje wlasciwie żadnych efektów, kiedy te leki się odstawi. A kiedyś je odstawić trzeba. Chemia powinna być fundamentem dla terapii, a nie na odwrót!

[ Dodano: 2008-09-18, 17:58 ]
Zresztą psychoterapia nie polega na rozmawianiu o ruchaniu :) Rozmawia sie o rzaczach bezpośrednio lub posrednio związanych z probleme. Taka rozmowa pomaga zrozumieć samego siebie i spojrzeć na problem z innej perspektywy.

Powerage - 2008-09-18, 18:00

przepisywanie chemii bez psychoterapi daje efekty bo jak mam coś z dopaminą to dostaje na to chemie i dopamina zaczyna się regulować i powoli znikają wszystkie złe myśli poza tym zawsze cię pytają czy chcesz terapię czy nie jak lubisz wydawać 100 złotych na godzine rozmowy która tak naprawdę niewiele daje to ok ale w końcu masz zaburzoną chemię mózgu a leki to stabilizują
LadySatan - 2008-09-18, 18:02

Tak, ale to sie nie reguluje na zawsze. Potem jak się pojawi jakiś problem, trzeba iść znowu po tabletki. Ja doskonale wiem jak to dziala :)
Są miejsca gdzie mozna udac sie na terapię za darmo. Trzeba tylko poszukać.

Powerage - 2008-09-18, 18:06

zgadzam się.mówię tylko o osobach które nie lubią wynurzać obcym osobom szczegółów swojego życia a które chcą sobie pomóc w inny sposób więc wtedy chyba lepiej jest wybrać psychiatre któremu się mówi co ci jest a on daje coś na to
LadySatan - 2008-09-18, 18:07

Co za bzdura :)
Psychoterapia jest nastawiona na daną jednostkę. Nie ma zestawu pytań, które muszą zostać zadane. Nie trzeba także na wszystko odpowiadać. To nie są tortury, tylko rozmowa z osobą, która jest neutralna i potrafi trzeźwo, a wręcz profesjonalnie spojrzeć na dany problem, wyjaśnić skąd się wziąl, dlaczego tak się objawil i jak sobie z nim poradzić.

Powerage - 2008-09-18, 18:10

LadySatan napisał/a:
Co za bzdura :)
Psychoterapia jest nastawiona na daną jednostkę. Nie ma zestawu pytań, które muszą zostać zadane. Nie trzeba także na wszystko odpowiadać. To nie są tortury, tylko rozmowa z osobą, która jest neutralna i potrafi trzeźwo, a wręcz profesjonalnie spojrzeć na dany problem, wyjaśnić skąd się wziąl, dlaczego tak się objawil i jak sobie z nim poradzić.


do psychoterapuety chodzą raczej lżejsze przypadki i czasami sama rozmowa wystarczy i ten ktoś się lepiej czuje ale my mówimy o osobach z zaburzoną chemią mózgu o schizofrenikach,o ostro się tnących i tym podobnych wtedy rozmowa prowadzi do psychiatry który okazuje się bardziej pomocny

czytaj ze zrozumieniem zanim zaczniesz mówić że pisze bzdury

LadySatan - 2008-09-18, 18:12

jasne :)
Powerage - 2008-09-18, 18:16

oczywiście,że jasne bo do psychoterapeuty się idzie jak się ma np.problemy w rodzinie,mąż pije albo coś w ten deseń a ktoś kto tnie się jak zawodowiec ma zaburzoną chemię mózgu i nawet jak już psychoterapueta dotrze do sedna problemu to jeśli jest lekarzem z prawdziwego zdarzenia to skieruje do psychiatry który winien przepisać leki

jasne

LadySatan - 2008-09-18, 18:19

Heh.. skąd Ty masz takie rewelacje? :) Od kiedy autoagresje leczy się samymi lekami?
Same leki nic nie dają!! Każdy lekarz Ci to powie. Może idź zapytaj.
Trzeba najpierw zmienić tok myślenia, a żeby zmienić tok myslenia, trzeba się uspokoić i wyjść przede wszystkim ze stanów depresynych. To się ma wzajemnie uzupelniać.

Powerage - 2008-09-18, 18:24

ciężko zmienić tok myślenia kiedy to co odpowiada za myśli jest zaburzone,uspokoić się można zazwyczaj po lekach chociaż sama rozmowa też pomaga ale nie tak jak leki
LadySatan - 2008-09-18, 18:26

Dlatego mówię, że najpierw trzeba lekami doprowadzic czlowieka do stanu użyteczności :)
Ja tam jestem zwolenniczką terapii. Oczywiście, że trzeba sie otworzyc przed takim psychoterapeutą, ale to tylko wychodzi na plus.
Ale jeśli ktoś bardzo nie chce to nie da się go zmusić..

Powerage - 2008-09-18, 18:30

no ja cały czas mówię z perspektywy kogoś komu właśnie trudno się otworzyć a ma ze sobą problem(ostre cięcie się) wtedy najlepiej to uregulować lekami :smile:
LadySatan - 2008-09-18, 18:32

No tak.. ale to nie jest dlugoterminowe rozwiązanie i najlepiej jakby ktoś takiej osobie to wyperswadowal :)
Antivia - 2008-09-18, 18:35

No wiesz nie byłabym taka pewna czy psychiatra da ci coś na "twój problem" nie badając cię najpierw. To też lekarz i zanim nie stwiedzi u danej osoby choroby nie przepisze leków.
Powerage - 2008-09-18, 18:42

ale nie bada cię tak jak psychoterapeuta i mówię,że lepszym rozwiązaniem dla osób które nie lubią opisywać historii swojego życia a chcą coś na swój problem,jest psychiatra bo u niego rozmowa przebiega trochę na innych torach niż u psychoterapeuty i jest korzystniejsza dla tych osób,moim zdaniem
LadySatan - 2008-09-18, 18:48

No okey. Leki pomogą. Po jakimś czasi trzeba je odstawić. Zresztą ludzie są tacy, że jak im ie poprawi to sami odstawiają. I co dalej? Pojawia się problem, depresja.. znowu po leki? I tak cale życie?
Powerage - 2008-09-18, 18:51

no okey.rozmowa pomoże.po jakimś czasie kończy się kasa albo psychoterapeuta ma też innych pacjentów i nie zawsze jest czas na rozmowe.zresztą są ludzie,że jak im się nie poprawi to rezygnują z rozmowy i sami kończą z psychoterapuetą .i co dalej?problemy znowu wracają ... i co znowu rozmowa?tak całe życie chodzić i gadać?

wszystko zalezy od człowieka co zrobi,życie jest w jego rękach a psychoterapeuta jest od tego żeby mu to uzmysłowić

Antivia - 2008-09-18, 18:52

Leki s ostatecznością. Najpierw stosuje się inne sposoby. Poza tym- jeśli ktoś nigdy nie był u psychoterapeuty to skąd może wiedzieć o czym będzię opowiadał? Na pewno do niczego nie zostanie zmuszony, a spróbować zawsze można. Problem najczęściej tkwi w tym, że takie osoby nie dostrzegają tego, że potrzebują pomocy, albo wstydzą się o nią poprosić. ewentualnie jeszcze nie wiedzą gdzie się udać, w co wątpie.
Powerage - 2008-09-18, 18:54

leki nie są ostateczności przy zaburzonej chemii mózgu,są wręcz wskazane
LadySatan - 2008-09-18, 18:56

Powerage napisał/a:


wszystko zalezy od człowieka co zrobi,życie jest w jego rękach a psychoterapeuta jest od tego żeby mu to uzmysłowić


No wlasnie :) I dlatego pychoterpia jest ważna! Leki także są ważne. Wszystko musi ze sobą wspólgrać.

Antivia - 2008-09-18, 18:58

Gdyby psychoterapia nie była skuteczna nie stosowano by ją.
LadySatan - 2008-09-18, 19:00

Ale psychoterapeuci sami wysylaja pacjentów po leki :)
Zazwyczaj w takich poradniach od razu jest psychiatra.

Antivia - 2008-09-18, 19:13

Nie orientuję się czy ich wysyłają czy nie, ob sama nigdy nie byłam u psychoterapeuty. Byłam u psychologa, lae z innego powodu, więc nie wiem jak to działa.
A nad kwestią czy leki są dobrym rozwiązaniem czy nie to chyba trzeba założyć osobny temat.
Ludzie często stosują leki, a później się od nich uzależniają. Taka asekuracja. A przecież chodiz o to by radzić sobie z problemem samemu? Owszem- na początku można stosowac leki, ale później powinno się je odłożyć. To nie jest rozwiązanie problemu tylko tuszowanie go.

LadySatan - 2008-09-18, 19:16

Leki psychotropowe nowej generacji nie uzależniają :)

[ Dodano: 2008-09-18, 19:19 ]
Oj nie od wszystkich :) Ponoć od tabletek antykoncepcyjnych też się tyje.. ale ten efekt spowodowany jest poprzez zwiększenie apetytu. Jednak to czy się temu poddaje czy nie, to już zależy od czlowieka :P

Antivia - 2008-09-18, 19:26

Czyli co, od razu leki?
LadySatan - 2008-09-18, 19:28

To zależy od przypadku. Jedni potrzebują leków żeby w ogóle zacząć normalnie funkcjonować, innym wystarczy terapia. Nie można generalizować.
elviElViedor - 2008-09-18, 20:40

LadySatan napisał/a:
Dlatego mówię, że najpierw trzeba lekami doprowadzic czlowieka do stanu użyteczności :)
Ja tam jestem zwolenniczką terapii. Oczywiście, że trzeba sie otworzyc przed takim psychoterapeutą, ale to tylko wychodzi na plus.
Ale jeśli ktoś bardzo nie chce to nie da się go zmusić..


Trzeba się otworzyć. I to jest właśnie ten problem.

Sarmak - 2008-10-26, 20:14

LadySatan napisał/a:
To zależy od przypadku. Jedni potrzebują leków żeby w ogóle zacząć normalnie funkcjonować, innym wystarczy terapia. Nie można generalizować.


psychiatra podejrzewał u mnie chorobę afektywną dwubiegunową i przepisał jakieś leki na tarczyce i nie wiem dokładnie jak to się wyraził tabletki coś-tam-iluś-pierścieniowe. Gówno mi dały te prochy, wg mnie na ten syf najlepszym lekarstwem jest bliskość i wsparcie innej osoby. No i powietrze.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group