1. "Worlds Collide"
2. "Grace" (feat. Tomoyasu Hotei)
3. "I’m Not Jesus" (feat. Corey Taylor)
4. "Ion"
5. "Helden" (feat. Till Lindemann) (German-language cover of David Bowie's Heroes)
6. "Stroke"
7. "Last Hope" (feat. Dave Lombardo)
8. "I Don't Care" (feat. Adam Gontier)
9. "Burn"
10. "S.O.S. (Anything But Love)" (feat. Cristina Scabbia)
11. "Peace"
12. "Ural" (bonus track)
13. "Dreamer" (bonus track)
Nie będę udawał że jestem fanem tego zespołu ani ze poprzednich płyt słuchałem z zapartym tchem. Przestałem ich słuchać gdzieś na poziomie Cult i dopiero kiedy usłyszałem tytułowy utwór z nowego albumu postanowiłem dać im kolejną szansę. Nie bez znaczenia był udział w nagraniu krązka Taylora oraz Lindemanna wokalistów zespołów które lubię i cenię oraz Scabbi Doo która występy gościnne zalicza gdzie tylko może.
Album otwiera kompozycja tytułowa i najlepsza zarazem. Utwór agresywny, mocny i świetnie brzmiący... ale no właśnie. Wypada zastanowić się nad sensem istnienia Apolalyptitci... Mają już perkusję, Mikko jest dobrym bębniarzem i czuć ze stał się już immanentną częścią bandu, a wilonczelę brzmią niemal identycznie jak gitary!! cały utwór choć fajny nie brzmiałby drastycznie gorzej gdyby zagrał go np. Iron Maiden... czyli dostajemy heavy metal na wiolonczelach... nie jest to specjalnie zachęcające ani oryginalne w czasach gdy niemal każdy zespól ma na koncie tribiute dokonany przez tzw. "string quartet": Iron Maiden, TOOL, A Perfect Circle, Dream Theater, Mastodon... by wymienić ledwie kilka... granie metalu na instrumentach smyczkowych to już za mało zeby zaskoczyć słuchacza. Songwriting w wykonaniu finów też się nie broni, ich kawałki choć dobre i mocne nie różnią się za bardzo od heavy metalowego standardu. Domyślam się, że karta przetargową mają być więc utwory zagrane z zaproszonym szansonistami, tutaj niestety zespól równiez wypada blado, najlepiej wypada bodaj Corey w singlowym "I`m Not Jesus" reszta brzmi miernie a najgorzej Lindemann który zupełnie nie pasuje do interpretacji utworu Bowiego dokonanego przez finów... Czuć ze wszyscy w tym utworze się męczą.
Nie będę się pastwił nad Apocaliptycą... utwory instrumentalne są poprawne, wokalne słabe.. Jesli chcą jeszcze cos znaczyć i znów być uznawanymi za zespól oryginalny musza znaleźć na siebie jakiś nowy pomysł. Póki co za bardzo przypomina to tradycyjny metal zagrany na nietradycyjnych instrumentach, a to za mało.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach