Po pierwsze primo- nie myśl, myślenie boli po drugie- będzie dobrze, tylko trzeba w to uwierzyć i chcieć. po trzecie- nie powiem że wiem jak to jest, bo nie wiem. ale parę razy zdarzyło mi się mieć gorsze czasy w życiu (np. obecnie) i naprawdę- umysł to potęga. myśleć pozytywnie. często pod tym względem bywam hipokrytką, ale zwykle się udaje jakoś tam przezwyciężyć.
a tak btw. ostatnio ludzie sprawiają ,że czuję się jak chodzący antydepresant. dunno why.
_________________ "Milcz albo powiedz coś takiego co jest lepsze od milczenia."
Niestety jak ktoś ma depresje, to myślenie pozytywne przychodzi mu z trudem, albo jest w ogóle niemożliwe
A ja swój epizod depresyjny mam za sobą, odstawiam tabsy i pewnie za 3-4 miesiące zacznie się od nowa Ale co tam, przynajmniej na własnym ślubie wypiję sobie w końcu
Tego się akurat domyślam ale z doświadczenia wiem, że jak człowiek chce to jest w stanie dużo rzeczy zrobić. Nie zawsze jest to proste, ale cóż... nikt nie mówił że życia jest proste
Lady- nie wychodź za mąż. po co?
_________________ "Milcz albo powiedz coś takiego co jest lepsze od milczenia."
Pozytywne myślenie jest ważne, ale tak jak samym pozytywnym myśleniem nie wyleczysz cukrzycy, nadczynności tarczycy, miażdżycy itp, tak samo nie wyleczysz depresji. Depresja to nie jest przedłużające się przygnębienie, tego nie należy bagatelizować, bo może się źle skończyć.
Wiem, że nie należy bagatelizować i wcale tego nie robię. Tylko widzisz Lady, nadczynność tarczycy, miażdżyca czy cokolwiek z tego rodzaju to choroby narządów, jakieś tam dysfunkcje/uszkodzenia ,a depresja to psychika. Nvm, nie miałam nigdy depresji na szczęście, nie mam też większej wiedzy o tym ani o metodzie leczenia. Jedno wiem- nie w moim stylu jest pisanie komuś z depresją po prostu "idź weź prochy"
szczęścia życzę, ale po "moich" ostatnich doświadczeniach dochodzę do wniosku, że to tylko zbędny papier. no chyba, że ktoś jest bardzo wierzący i bez tego nie pójdzie do nieba, to proszę bardzo
_________________ "Milcz albo powiedz coś takiego co jest lepsze od milczenia."
nadczynność tarczycy, miażdżyca czy cokolwiek z tego rodzaju to choroby narządów, jakieś tam dysfunkcje/uszkodzenia ,a depresja to psychika.
Depresja to psychika, owszem. Ale na tą psychikę ma wpływ wiele czynników biologicznych. Schizofrenia, depresja, dwubiegunówka, zespół obsesyjno-kompulsyjny - są wywoływane przez, upraszczając, złe funkcjonowanie mózgu, np. niski poziom serotoniny itd.
Lady, jeśli coś niechcący pokręciłem, to popraw mnie
Ostatnio zmieniony przez elviElViedor 2010-07-08, 14:59, w całości zmieniany 1 raz
Elvi, masz rację. Przyczyną depresji są zaburzenia chemii mózgu i niestety na dzień dzisiejszy raczej nie da się tej chemii wyrównać optymizmem Ale kiedyś.. kto wie
Oczywiste jest, że depresja jest często indukowana traumatycznymi zdarzeniami, złą sytuacja życiową itp., ale ma też podłoże neurobiologiczne, dlatego stosuje się terapie łączone. Ja byłam w terapii bez tabletek i miałam nawrót, chociaż starałam się myśleć pozytywnie i odrzucałam myśl o tym, że znowu jest coś nie tak. Wiecznie obniżony nastrój bardzo utrudnia terapię. A poza tym nic co zostało napisane nie przeczy temu, że jesteś chorobliwą optymistką Być może natura tak wspaniale Cię wyposażyła, że masz nadmiar serotoniny w organizmie
owszem, świadczy. ew. że jestem naiwna, ale to w sumie... jeden pies
nie wiem czy to kwestia natury i szczerze wątpię w tą teorię z nadmiarem serotoniny. dłuuugo by się rozpisywać.
_________________ "Milcz albo powiedz coś takiego co jest lepsze od milczenia."
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach