Nie mam lepszego pomysłu na temat, to napiszcie więc wasze wypadki z dzieciństwa.
Miałem pięć lat. Jechałem sobie na trzykołowym rowerku, dosyć szybko - bowiem z górki. No więc pędzę,pędzę wyobrażając sobie , iż jestem jakimś rajdowcem - a tu chuja. Kamyczek mi wpadł pod koło, po czym rowerek pięknie się zatrzymał a ja wyszurałem mordą chyba z pół metra ryjem po żwirze. Na szczęście nie ma blizn..
Takie rzeczy jak wypiepszenie głową o grzejnik z rozbiegu, albo upadek (też na głowę..) z wysokości jednego metra na beton to już istne klasyki...
Rozwaliłam głową akwarium z chomikiem (o zgrozo, ryczałam za nim ze dwa dni, bo biedakowi łapkę odcięło ) wewnątrz co skończyło się dla mojej głowy kilkoma szwami nie dalej niż dwa tygodnie później urządziłam sobie rajd po mieszaniu z kumpelą, ona sie zmieściła w drzwiach a ja sie wlepiłam głową w futrynę... ponownie pogotowie i kolejne szwy. Pamiątka? Blizna na czole w kształcie litery "L", na szczescie już minimalnie widoczna
wszystkie żywe i radosne dzieci mają takie wypadki na swoim koncie tak to już jest jak się ma za dużo energii i pomysłów
w trakcie jednej z moich przygód (miałam 6 lat) poślizgnęłam się i złamałam rękę... i oczywiście jak to ja, wstałam i starałam się nie zwracać na to uwagi (a bolało jak cholera) bo nie chciałam przerywać radosnej zabawy
więc bawiłam się dalej ze złamaną (jak się później okazało) ręką
_________________ "ten zamek nie ma drzwi ani okien..." H. Poświatowska
Wsadziłem sobie klocka Lego w nos i paradowałem kilka godzin w ten sposób po domciu
moja sis sobie kredkę świecową do nosa wsadziła Do tej pory jak sie tylko to wspomina to mdleje z miejsca (ona nie ja), bo "mądry" lekarzyna na wsi zamiast jej ją wyciągnąć to jej dalej ją wepchnął.. Mdlała i ona i moja mam na przemian podczas "operacji" na żywca.. A kredkę mamy gdzieś w jakimś pudełku, na pamiątkę
Wiek: 34 Dołączył: 18 Maj 2007 Posty: 64 Skąd: Gliwice-Brzeznika
Wysłany: 2007-05-20, 21:33
ja z kuzynostwem urządziłem sobie bieg z przeszkodami, ostatni był rower no i sie glebnołem skończyło się na 6 szwach na kolanie ;/ raz w dzieciństwie miałem może 8 lat bawiłem się zapalniczką i spaliłem sobie włosy
_________________ Zajmuję się grafiką komputerową więc jak ktoś by miał jakieś zlecenie to na PM na pewno pomogę.
Dołączyła: 29 Mar 2006 Posty: 3678 Skąd: Moja Jaskinia
Wysłany: 2007-05-20, 21:37
Ehhh, było tego trochę, choć nie byłem typowym kamikaze . W takich akcjach brylował mój młodszy kuzyn . No ale i mnie się co nieco przytrafiało . Szyty byłem chyba 6 czy 7 razy, złamania nie miałem (odpukać!) żadnego . Szycia mam rozłożone od stóp do głów .
Taka najbardziej klasyczna akcja z moim udziałem to naturalnie popisowy numer pt. "Jazda bez trzymanki" . Więc miałem wtedy ok. 8 lat i zasuwałem na składaczku po asfalcie bez trzymanki. Postanowiłem wyciągnąć w ten sposób ile manufaktura dała i rozpędziłem się naprawdę solidnie (z górki było, hehe). Kłopot pojawił się dość nieoczekiwanie, w postaci suchego piaseczku rozrzuconego po asfalcie, wraz z kawałkami szkła... Rowerek o kółkach średnicy spodka od filiżanki (jak to składaczek ) stracił nagle sterowność i stabilność w wyniku uślizgu, kółko przednie wygło się w boczek , przyspieszenie rzędu 3G zostało nagle wytracone , czego skutkiem był bezwładny lot mojego korpusu ku asfaltowej mecie . Skutek- na widok tego wypadku wszystkie starsze dzieciaki, z którymi miałem "kosę" , a które biegały w pobliżu, nagle zaczęły mi strasznie współczuć i przyjacielsko pytać czy wszystko w porządku . Z obrażeń były liczne potłuczenia, oraz pamiątka, którą mam do dziś . Z uda spływała mi strużka krwi, pozbierałem więc rowerek i pobiegłem jak pershing do domu . Mamcia się bidna przestraszyła, bach mnie do auta i pojechaliśmy do szpitala. Tam ranę pogłębiono mi do paru cm, bo lekarz musiał usunąć cały piach i szkła które tkwiły mi w kulasie . Szwów było chyba siedem, o ile pamiętam i jak już wspomniałem wielką bliznę mam do dziś .
_________________ "How could this go so very wrong
that I must depend on darkness
would anyone follow me further down
How could this go so very far
that I need someone to say
what is wrong
not with the world but me..."
Ja to chyba bardziej niemoralna jestem niż myślałam
No, ale nawiązując do tematu, ( ) też miałam składaka - czerwonego i nikomu go nie pożyczałam no.. może z wyjątkiem pewnego przystojnego mężczyzny (13 lat miał) o blond, długich włosach (ja miałam 8 lat) i po jego ee.. jeździe... znaczy... całowałam siodełko
Dołączyła: 29 Mar 2006 Posty: 3678 Skąd: Moja Jaskinia
Wysłany: 2007-05-20, 22:00
Gabriell napisał/a:
Niegłupi Jaś napisał/a:
które tkwiły mi w kulasie .
Ja to chyba bardziej niemoralna jestem niż myślałam
Wiedziałem że będą skojarzenia, ale że Ty Gabs??
Gabriell napisał/a:
No, ale nawiązując do tematu, ( ) też miałam składaka - czerwonego i nikomu go nie pożyczałam no.. może z wyjątkiem pewnego przystojnego mężczyzny (13 lat miał) o blond, długich włosach (ja miałam 8 lat) i po jego ee.. jeździe... znaczy... całowałam siodełko
A pfe . Gabs, sorry za szczerość, ale Ty jesteś totalnie zboczona
_________________ "How could this go so very wrong
that I must depend on darkness
would anyone follow me further down
How could this go so very far
that I need someone to say
what is wrong
not with the world but me..."
Amerykę odkryłeś No wiem, ze a pfe, ale co zrobić Przystojny był
Fuuuuuu.....
No to ja... oberwałem huśtawką (metalową!!) w zęby. Zjebałem się razem z czwórkołowym rowerkiem z podwójnych (czyli 16) schodków. Już dwukołowym rowerkiem wjechałem pod samochód. Wpadłem do rzeki i pół godziny nieprzytomny nią dryfowałem aż mnie znajomi siostry wyłowili. Dostałem lecącą płytą CD prosto w zęby. I tak dalej i tym podobne...
Ej no, 8 lat miałam, w moim wieku znajomi z podwórka dżdżownice wpierdzielali... No dobra, nie wiem co gorsze A olać...
Śmigałam sobie po zamarzniętym jeziorku w parku, moja mami rozmawiała z przyjacielem obok i usłyszeli "plusk" wpadłam w wodę (bo mama powiedziała "nie wolno koło wysepki...), ale Pan Sławek mnie wyłowił
Dołączyła: 29 Mar 2006 Posty: 3678 Skąd: Moja Jaskinia
Wysłany: 2007-05-21, 00:13
tomash napisał/a:
Ale jak sobie wyobrażę że on najpierw swoje spocone poślady odciskał na siodełku a potem Ty....
Powiem krótko: fetysz pełną gębą
Żeby nie offować przedstawię jeszcze jedną moją historię . W sumie sam się dziwię, że dziś mam oboje oczu, bo o mały włos chodziłbym z przepaską taką, jaką noszą prawdziwi piraci . Młodszy kuzyn (o którym już wspominałem) dostał na jakąś okazję taką plastikową kuszę z plastikowymi strzałami, zakończonymi przyssawką . No ale że przyssawka to mało hardkorowa była, to ją imbecyl zdjął i strzelał strzałkami z takim ostrym bolcem na przedzie. Siła tego wystrzału była dosyć spora, strzałka leciała dobrych 20-30 m. No i któregoś razu na coś tam się na mnie wkurzył i z jakichś 2m strzelił z tego gówna do mnie i oczywiście dostałem prosto w oko... W sumie niewiele wiedziałem co się dzieje, czułem tylko potworny ból i że coś wilgotnego zbiera mi się pod powieką. Gdy biegłem do domu (mieszkaliśmy na szczęście w jednym budynku) na ręce którą zasłaniałem ślepie zobaczyłem krew, więc nogi jeszcze bardziej mi się uginały. Chirurg w szpitalu powiedział, że gdybym dostał milimetr bardziej w bok oka, gdzie rogówka jest cieńsza i wrażliwsza, to jedyną alternatywą byłaby szklana kulka z narysowaną źrenicą... Na szczęście Opatrzność czuwała
_________________ "How could this go so very wrong
that I must depend on darkness
would anyone follow me further down
How could this go so very far
that I need someone to say
what is wrong
not with the world but me..."
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach