Znam wiele osób ze środowiska metalowego mających dłuższą lub krótszą historię samookaleczania. Z moich obserwacji wynika, że jest to zjawisko częstsze w naszym środowisku niż w innych. Czy jesteśmy tym bardziej "obciążeni" jako subkultura? Jeśli tak to dlaczego i jak wogóle zapatrujecie się na ten problem?
Bzdura! Takie rzeczy nie są zależne od subkultury, tylko od indywidualnych problemów życiowych. I nie jesteśmy niczym obciążeni.
Lady, jak ja uwielbiam twoje dyskusje . Mniam!.
A co do samookaleczania - zdarzyło mi sie to dwa razy - jednak problemu nie rozwiązało, i postanowiłem, że trzeba tylko: czekać..czekać..
niekoniecznie się wyrasta... zgadzam się z Lady.
autoagresja to nieradzenie sobie ze sobą, z własnymi problemami... żeby z tego wyjść potrzeba drugiego człowieka... a najczęściej terapii.
_________________ "ten zamek nie ma drzwi ani okien..." H. Poświatowska
Lady, jak ja uwielbiam twoje dyskusje . Mniam!.
A co do samookaleczania - zdarzyło mi sie to dwa razy - jednak problemu nie rozwiązało, i postanowiłem, że trzeba tylko: czekać..czekać..
Do czego pijesz? ;P
Gabs jak Twoi znajomi z tego wyrosli to super. Ale bardzo prawdopodobne, ze do tego wroca. Wczesniej lub pozniej.
Ale myślisz, ze latali jak z pęcherzem i pokazywali mi nowe okaleczenie? latem w długich rękawach chodzili i bali sie rozebrać u lekarza. Osoba, która straciła narzeczoną w wypadku podpalała się 3 lata, od 2 tego nie robi i uważa się za skończonego idiotę. B przez to, ze wmawiał sobie, ze ból mu pomoże (a nie pomagał) teraz wstydzi się wyjść bez koszulki na dwór. Jeden z tych przypadków faktycznie był "normalny", bo ta osoba tylko chciała nie wiem.. posmakować samookaleczenia? jednak z jedną z nich byłam bardzo blisko i wiem jaki dramat przechodziła w życiu, nie życzę nikomu, a jakoś z tego wyszła i także obecnie uważa sie za idiotę. Mówią o tym wprost, bo do własnych błędów potrafią się przyznawać
Lady Satan - wiesz mam historię samookaleczanie - robiłam to 7 lat - przestałam ledwo 1,5 roku temu. I wiesz leżałam w kałuży własnej krwi na podłodze i był to dla mnie pewien ekwiwalent samobójstwa, które z resztą usiłowałam raz popełnić i nie tylko ja tak robiłam - znam trzy oboby z taką samą przeszłością - ja nie chciałam bólu - chciałam spokoju, który dawał mi widok krwi wypływającej ze mnie na podłogę.
[ Dodano: 2007-05-26, 13:34 ]
To ja polecam pójść oddać krew do najbliższego punktu krwiodawstwa Widok upuszczanej krwi faktycznie moze się podobać, mi sie swojego czasu podobał widok wtłaczanej krwi do strzykawki
Ja tez to przechodzilam, ale bez takich udziwnien.. chodzilam na terapie i jest okey. Nie uwazam sie za idiotke, bo to, ze nie potrafilam rozwiazywac swoich problemow inaczej to nie idiotyzm. Na terapii nauczylam sie, ze to jest po prostu bezsensu. I nikt mi tam nie powiedział, ze jestem głupia.
[ Dodano: 2007-05-26, 13:38 ]
I nie mam zadnych blizn czy czegos.. jednak zal mi bylo trwale sie okaleczac...
Nie, to była tylko częśc mojego dawnego życia po której pozostało mi... trochę śladów... Może to była depresja - niby tak mnie zdiagnozowano, na to mnie niby leczono - bezskutecznie. Dopiero pomoc bliskiej osoby pomogła mi z tego wyjść.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach