Nieprzepadam z KD solo wolałem z Mercyful Fate chociaż takie płyty jak Conspiracy,The Eye czy Them zasługują na poznanie.ostatniej niesłyszałem i jakoś niemam ochoty są ciekawsze rzeczy.
ja mam odwrotnie zdecydowanie wole King DIAMOND BAND.wszystkie płyty mi się podobają fajna muza ciekawy wokal,klimaty historyjki.właśnie katuje najnowszą płyte i jest fajna.
Wiek: 44 Dołączył: 29 Kwi 2007 Posty: 523 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-08-10, 15:54
Słucham sobie czasem zarówno starego Mercyful Fate jak i starego Kinga Diamonda. Wokal lubię. A większość tego, co napisaliście w tym temacie to dla mnie jakieś straszne herezje, zwłaszcza o solowych płytach KD.
Ogólnie, zdecydowanie wolę Mercyful Fate, to z pierwszego okresu (Melissa, Don't Break the Oath, The Beginning), można doliczyć w sumie Return of the Vampire, składankę wydaną po pierwszej reaktywacji. Dla mnie to żelazna klasyka heavy metalu z lat '80, Tomash pisał w tym temacie, że ta muzyka to nic specjalnego "bez wpadek ale i bez fajerwerków". O.o
Nie wiem, może Ci chodziło tylko o Kinga Diamonda, późnego w dodatku a nie stare Mercyful Fate. Jeśli nie, to powiedz mi w takim razie kto ma te fajerwerki? O.o
Dla mnie riffy i solówki są ZACHWYCAJĄCE, wokal to kwestia gustu, rozumiem, że można takiego nie lubić. Z tamtego okresu pochodzą wszystkie moje ulubione utwory tego zespołu, właściwie połowa Melissy i z 3/4 Don't Break the Oath to moje ulubione kawałki. Najstarszy materiał typu Nuns Have No Fun też lubię, bardziej niż to, co później było na In the Shadows, z wampirycznej płyty uwielbiam Death Kiss, to jest wczesna wersja jednej z piosenek z Don't Break..., ale ma taką fajną solówkę :D
Co do samego In the Shadows to jest już znacznie gorsze, choć nadal lubię, Wspominaliście o "klimacie grozy" w twórczości Diamonda, jedynym kawałkiem, który kiedykolwiek wywoływał u mnie jakieś szczatkowe uczucie strachu czy niepokoju był właśnie Shadows z tej płyty, nie wiem czemu, nakręcał mi paranoję. ;)
Poza tym to tych jego horrorów słuchałem zawsze jak epickich opowieści, coś jakby Manowar o Achillesie ;)
Time było ostatnią dobrą płytą, z niepokojem zresztą oczekiwaną, bo wtedy mnóstwo zespołów metalowych ulegało takiemu beznadziejnemu trendowi, jakimś wpływom hardcore'a, diabli wiedzą czego i ich płyty posysały! W sumie już na tej płycie były drobne oznaki mającej później nadejść smuty, w postaci The Preacher.
Mimo wszystko Into the Unknown było szokująco denne, nawet biorąc pod uwagę, że wcześniej popsuł się King Diamond Band, żaden utwór mi się stamtąd nie podoba i od tamtej pory przestałem poświęcać uwagę Mercyful Fate, tych nowszych płyt słuchając jednym uchem u znajomych i o nich to w sumie nie mam nic do powiedzenia.
King Diamond (band) miał dla mnie tylko jeden (za to dość długi) dobry okres: od powstania do The Eye. Nie rozumiem, jak nikt, czy prawie nikt mógł w tym temacie nie wymienić pierwszej płyty. Nie podoba się Wam np. takie Dressed in White? Albo Abigail jako całość, taki epicki album? Dla mnie to były osiągnięcia, a nie jakieś Graveyard czy [Voodoo, których słuchać nie mogę. W ogóle odkąd wyszło The Spiders Lullaby z tym swoim nowoczesnym, hardcoropodobnym brzmieniem, to mam do tego zespołu równie olewczy stosunek jak do nowego Mercyful Fate. Trzech ostatnich płyt zresztą w ogóle nie słyszałem (chyba). Dużo osób jednak stąd je zna, to może ktoś zechce mi odpowiedzieć na jedyne pytanie, które mnie w tej materii interesuje: jest jakiś powrót do grania z pierwszego okresu, czy nie? ;P
Edit: a w ogóle zapomniałbym. :)
Słyszał ktoś z Was może Brats, punkową kapelę, w której grał Diamond przed sformowaniem Mercyful Fate?
słyszałem BRATS niewiele z tego pamiętam bo to zupełnie nie mój klimat,ale z tego co pamiętam jakosc nagrania ;nie muza tej nie oceniam nie moja szuflada ]kiepska.CO do ostatnich płyt KINGA to powrotów do poczatku starego grania jak na lekarstwo.wyjatek moze ABIGAIL PART II, ale brzmieniowo to ostra płyta.a "spiders...'miał zdecydowanie thrash brzmienie fakt ze nowoczesne.Co do MF to wiem ze nieprędko cos wydadzą bo wytwórnia ma kłopoty,i pokazali Kingowi palec.King sie tym nie zmartwił bo stwierdził że diamond band jest dla niego numero uno.
a ja nadal uwazam, że każda płytaz pod szyldu King Diamond jest niezła. Najlepsze dzieła tego zespołu to: Them, Graveyard, Abigail, Fatal Portrait i Spider's Lullabye
każda Jego płyta jest doskonała a nie "niezła"
Ja mam wszystkie płyty Kinga Diamonda, najlepiej lubię "House Of God", "Them" i "The Graveyard" a najmniej czyli 8/10 to "Voodoo"
Mercyful Fate tez bardzo lubię, szczególnie Don't Beak The Oath (dopiero co se to na płycie kupiłem bo wcześniej przez cztery lata tylko kasetę miałem) a tam The Oath i Night Of The Unborn ( ta solówka na początku,miodzio )
a co do Jego głosu to on tylko dodaje smaczku muzyce
_________________ You say forgive him, I say revange
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach