Wysłany: 2007-06-16, 17:05 Brak szacunku do rodziców.
Ostatnio coraz częściej zauważam rozwydrzonych małolatów głównie narzekających na rodziców.Prawie każdy mój znajomy wciąż mówi o tym jacy jego rodzice są staroswieccy,jaka jego matka jest głupia i jaki z jego ojca jest kretyn.Jedna moja koleżanka nawet kiedyś powiedziała,że najchętniej uciekłaby z domu i wyzwała swoich rodziców.Powiedziałem jej wtedy-Słuchaj,droga wolna,pakuj manatki,napluj matce w twarz i wypieprzaj jak najszybciej w twojego domu.Zatkała się,nie wiedziała co powiedzieć.
Kurde czy to tak cięzko zrozumieć,że gdyby nie rodzice nie mielibysmy w młodym wieku dachu nad głową,nie mielibyśmy się gdzie podziać...
Mi się po prostu zdaje,że teraz młodzi ludzie nie potrafią docenić matczynej miłości i zakazów ojca który mimo wszystko chce dla nas jak najlepiej i jednak wie o wiele więcej oda nas o życiu i zwykle stara się nas uchronić przed niektórymi błędami które sam popełnił i troszczy się o nas.
Dzisiaj często nie docenia się rodziców,wyzywa się ich,okrada się matke i zostawia ich się samych na starość plując im w twarz...dziękując za to wszystko co dla nas zrobili.
Dochodzę do wniosku,że jednak dobrze,że musiałem wcześniej wrócić do domu i nie pozwalali mi się włóczyć po nocach,gdzie większość chodzi i chleje albo wydziera morde i zgrywa skończonych debili...
Rodziców się powinno przedewszystkim szanować i przymykac oko na ich występki bo mimo wszystko chcą dla nas dobrze i są tylko ludżmi...
Ile oni przez nas się nadenerwowali...szczególnie przezemnie(hehe!)
Zajebiście dobrze,że mam ograniczenie czasowe,że nie mogę robić wszystkiego co mi przyjdzie do głowy i,że szczególnie ojciec ma swoje zasady....
Starszych trzeba szanować bo gdyby nie oni to nawet teraz bym o tym nie pisał...kupili neta!
Starszym nalezy się święty szacunek!Takie jest moje zdanie,a wy co o tym myślicie?
Wiek: 36 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 2267 Skąd: z pokoju
Wysłany: 2007-06-16, 19:09
Brak szacunku do rodziców jest często winą samych rodziców i popularnego ostatnio "bezstresowego wychowania". Trudno czekiwac od dzieciaka, żeby szanował rodziców, którzy uczyli go od najmłodszych lat, że są na każde jego skinienie i spełnią każdą jego zachciankę, choćby mieli się zesrać.
Ja nie byłem tak wychowywany, jak coś zmalowałem to dostawałem po dupie, aż się nauczyłem czega mam nie robić. Teraz jak to wspominam, to jestem szczerze wdzięczny moim staruszkom, że mnie tak wychowali Chociaż i tak czasem dochodzi do zgrzytów między nami, ale to chyba normalne...
_________________ \m/
"Naród jest wspaniały, tylko ludzie chuje" - Józef Piłsudski
Ja kiedys strasznie pyskowalam mojej mami i zreszta w moim czasie buntu to byla tragedia. Ale teraz sie z nia super dogaduje i jest moja najlepsza przyjaciolka. Zawsze moge na nia liczyc.
Nigdy nie mialam jakis wiekszych zakazow. Moglam sobie jezdzic na rozne koncert, imprezy itd. Moja mami po prostu mowila mi, co jest dobre, a co zle, i sama musialam wybierac
Moje podejście do sprawy... Szacunek? Jasne, ale ja tego samego wymagam, jeśli ktoś mnie nie szanuje ja nie będę go szanować, proste - odnośnie osób starszych.
I tak jak Lady moją matkę uważam za największy skarb jaki mi się w życiu trafił, lepszego Żarka sobie wyobrazić nie mogę i nie chcę, szacunek do niej mam, choc sa chwile kiedy sie nieźle pokłócimy, walka wtedy toczy sie jednak nie na zasadzie -córka-matka, a na zasadzie -dwie osoby, które mają inne poglądy na dany temat. Obie jednak wiemy, ze bez siebie byśmy nie wytrzymały i takie kłótnie nie prowadza do zmian w uczuciach
mam bardzo wiele szacunku do mojej mamy... to wspaniały człowiek i bardzo cenię ją za wszystko, co dla mnie zrobiła...
zawsze bardzo ją kochałam, chociaż kilka lat temu zupełnie nie potrafiłyśmy się dogadać. teraz dużo rozmawiamy i świetnie się rozumiemy...
_________________ "ten zamek nie ma drzwi ani okien..." H. Poświatowska
Racja moje dziecko nigdy ode mnie nie oberwie...
Ja od matki nie oberwałam nigdy, za to moja siostra tak, kablem, tyle, ze przy okazji mama się wtyczką bardziej schłostała niż siostrę kablem Widać uznała, że w obliczu siniaków po wtyczce powinna zrezygnować z takiej metody wychowawczej
Najlepiej pogłaskac po głowie i poprosić psychologa szkolnego na pogawędke.
Mnie starzy nigdy nie uderzyli a jednak nie mieli ze mną problemów dyscyplinarnych... po prostu wydaje mi się że żelazna konsekwencja przynosi lepsze efekty niż bicie kogoś kto obronić się nie może.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach