Dołączyła: 29 Mar 2006 Posty: 3678 Skąd: Moja Jaskinia
Wysłany: 2008-10-27, 19:36 Iskald - Revelations of Reckoning Day
Iskald - Revelations of Reckoning Day
1. Ruin of Mankind 04:19
2. A Breath of Apocalypse 05:59
3. Warriors of the Northern Twilight, Part II 09:11
4. Endtime 01:54
5. The Orphanage 05:11
6. Det Stilner Til Storm 07:22
7. Tartarus 02:23
8. Journey to Hel! 06:46
9. Dommedag 04:51
Tę reckę zacznę dość nietypowo, bo od pewnej opowieści . W dniu, w którym
poznałem Iskald byłem dosyć zmęczony. Wrzuciłem tę płytę z kilkoma innymi
nowościami na Winampa, rozwaliłem volume niemal na maksa i niezbyt wygodnie
ułożyłem się na skołtunionym łóżku. Po chwili, mimo głośnej muzy i światła lampy
bijącego mi w twarz niczym na przesłuchaniu, pogrążyłem się w bluźnierczym śnie
. Nie pamiętam o czym śniłem i nie to jest istotne. Po pewnym czasie zacząłem
się wybudzać. Leżałem jeszcze z zamkniętymi oczyma w swego rodzaju półśnie, gdy
nagle rozległy się TE dźwięki. Niesamowite dźwięki. Leżałem nieco oszołomiony i
starałem się jak najmocniej wytężyć zmysły, aby w pełni odebrać muzykę, jaka
wylewała się z głośników. Siła, klarowna struktura, różnorodność i podniosłość
tych dźwiękow dosłownie przykuła mnie do wyra i nie pozwoliła się ruszyć, dopóki
całe to soniczne przedstawienie nie dobiegło końca. To właśnie było "Dommedag".
Genialny utwór z ostatniej płyty Iskald, która zaczęła się gdy jeszcze spałem, a
swoją koncówką ("Dommedag" jest ostatni na płycie i sam kończy się potężnie i po
prostu przegenialnie) sprawiła mi niesamowitą pobudkę. Po jego zakończeniu tak jak leżałem, zacząłem bić brawo . Tak po prostu, ręce same składały się do braw.
Jeśli kawałek blackowy siada od pierwszego przesłuchania, to musi to być melodyjny
black i to najwyższej próby.
Tak jest właśnie w przypadku 'Revelations...', a zwlaszcza "Dommedag"-
najlepszego utworu blackowego jaki słyszałem od czasu ostatniej Vesanii i jednego
z najlepszych jakie dane mi było słyszeć w ogóle. Zresztą cała płyta jest bardzo
dobra. Melodyjność uzyskana jest nie poprzez klawiszowe tła i pasaże, ale dzięki
odpowiedniemu kierowaniu standardowym instrumentarium. Klawisze także są obecne,
ale używane zdecydowanie oszczędnie, są raczej wycofane za ścianę dźwięku tworzoną
przez wiosła i perę z szaloną podwójną stopą.
Na tej płycie szał i blackowa pasja przeplatają się z momentami wyciszenia,
chwilami wręcz z progresywnymi dźwiękami, które po chwili znów ulegają potężnej
dźwiękowej ścianie. Materiał jest agresywny, bez kolorowych popierdółek. Często w
kontekście muzyki Norwegów z Iskald pada słowo "chłód". Zresztą samo Iskald znaczy
tyle co lodowaty. Nawet okładka zwiastuje mroźne przeżycia. I to faktycznie się w
tej muzyce czuje.
Oprócz "Dommedag" wyróżniają się chociażby "Journey to Hel!" czy "The Orphanage" a
w takim "Tartarus" gdzieś tam jakby pobrzmiewały echa ostatniego Satyricon.
Dodam jeszcze tylko, ze wokal jest fantastyczny, produkcja bardzo klarowna, a całość
materiału skomponowało tylko dwóch kolesi, którzy de facto tworzą Iskald.
Podsumowując "Revelations..." to płyta ze wszech miar godna polecenia. Dostajemy
na niej solidny, chwilami wręcz finezyjny i lodowato zimny norweski black metal, w
którym melodia nie cukrzy, ale wzbogaca strukturę posczególnych utworów.
Jak dla mnie- bomba.
Edit- zapomniałem o dość ważnym elemencie, ale już go wrzuciłem do tekstu
_________________ "How could this go so very wrong
that I must depend on darkness
would anyone follow me further down
How could this go so very far
that I need someone to say
what is wrong
not with the world but me..."
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach