Nasz kochana Lejdi ma dziś urodzinki. Z tej okazji wszyscy życzymy Jej... hmm, intencje są u każdego inne, ale wszystkie mają wspólny cel - by nasza Lejdi była szczęśliwa i spełniona w życiu. Nie będziemy klepać "szczęścia, zdrowia, pomyslności...". Nie, my po prostu trwajmy przy Niej, choćby duchowo, choćby poprzez to forum. Bo nasza Lejdi to wrażliwe, czułe - i tu Jasio się zdziwi - inteligentne dziewczę, pragnące szczęścia, ciepła i miłości.
Miałem rozkaz zrobić coś z tej okazji, ale grzebałem się z tym cały dzień. Mea culpa maxima. Chciałem napisać coś o naszej Lejdi, ale nie miałem pomysłu co. Potem przyszło olśnienie, jednak jak się potem okazało, z krótkiej (w zamyśle) opowiastki, zrobiło się coś dłuższego. Nic to - byle dla naszej Lejdi.
Opowiastka ta miała być najpierw o Lejdi i o nas, jako o jej poddanych, kłębiących się wokół Niej - a wyszło, co wyszło...
Dawno, dawno temu, za komuny, w dalekim kraju zwanym przez miejscowych Polandią, a przez przyjezdnych Zadupiem, zakwitł mały, uroczo wyglądający Narcyz. Właściwie Narcyzka, gdyż kwiat ten był dziewczynką. Charakter jej niewinny był tak samo jak wygląd, a nawet bardziej, ponieważ gdy przechodzili koło niej ludzie, zachwycając się jej bezbronnym pięknem, zasłaniała płatkami swą twarz, by ukryć rumieniec zawstydzenia.
Następnie było... tego dokładnie nie wiadomo, ponieważ kartki z dokumentów IPN'u, opisujące dalsze wydarzenia, zostały wyrwane i jak to zwykle w takich przypadkach bywa, zaginęły w tajemniczych okolicznościach. Można się jednak domyślać, że nasza bohaterka wyrosła na dużą i piękną Narcyzkę.
Tak też było w istocie. Wkrótce stała się sławna na całej łące i w całym okalającym ją Stuhektarowym Lesie. Wszyscy mieszkańcy łąki i Lasu schodzili się, by podziwiać wstydzącą się piękność, a niedźwiedź i zajączek sklecili jej tron z kawalków pni, na którym miała zasiadać, tak by jej blask rozchodził się na wszystkie strony świata.
Narcyzka rumieniła się, a blask jej rumieńców, niczym promyki słońca, sięgał aż po horyzont, a nawet dalej, tam gdzie nie sięgał już wzrok mieszkańców łąki i Lasu.
Wieść o jej urodzie dotarła aż na drugi koniec świata - nie wiadomo, czy to blask jej rumieńców zawędrował tak daleko, czy też zaniosło ją tam lesne ptactwo, które zwykło opiewać śpiewem wdzięk Narcyzki. Dość, że usłyszał o niej król Sarmak, władający potężnym królestwem, które chciał przekazać kiedyś swemu synowi Janowi, w którym widział jedynego godnego następcę tronu królestwa Sarmatii.
Zapragnął więc sprowadzić Narcyzkę do swego kraju i wydać ją za mąż za swego syna. Mieszkańcy łąki i Stuhektarowego Lasu ucieszyli się na tę informację. Uważali bowiem, że tak piękna istota, jak ich ukochana Narcyzka, powinna żyć w luksusach, jakich nie oferowało jej dotychczasowe miejsce zamieszkania, dodatkowo chcieli, by jej piękno, które i tak było już bardzo sławne, jaśniało jeszcze świetniejszym blaskiem żony księcia i - w przyszłości - króla.
Narcyzka za namową swych przyjaciół pozwoliła królowi Sarmakowi zabrać się do jego królestwa, a jej bliscy udali się razem z nią, ponieważ król zapewnił, że i dla nich jest miejsce na jego dworze. Na miejscu król zapoznał Narcyzkę ze swym synem Janem. Książę wcale nie ukrywał zachwytu, zaś Narcyzka na próżno starała się ukryć rumieniec. Cały lud Sarmatii cieszył się na myśl o takiej księżniczce, a w przyszłości królowej, zaś na dworze czyniono niezbędne przygotowania do ceremonii slubnej. Nie spieszono się jednak, gdyż król nie chciał niepotrzebnie stresować przyszłej panny młodej.
Ślubu nie będziemy tu opisywać, bo wystarczy obejrzeć dowolną bajkę Disneya z motywem księcia i jakiejś młodej panny z dalekich stron (lub niekoniecznie), by wiedzieć jak to wygląda. Dużo oklasków, radość i wiwat tłumu, w tle pseudo-symphoniczna muza, z nieba lecą płatki albo promyki sluńca, itd...
Trzeba jednak wiedzieć, co było potem. W niby szczęśliwym związku coś zaczęło się psuć. Król starał się to ukrywać, książę Jan też, ale Narcyzka zdawała się nie być już tą samą niewinną, rumieniącą się istotką, co dawniej. Wkrótce doszło do strasznych wydarzeń, jakich Sarmatia dotąd nie widziała. Księżniczka zabiła króla Sarmaka we śnie (jego, nie w swoim), a męża wygnała w bezdroża gór, powiadają, że aż za szczyt zwany Chmurodrapem. Powodów jej zachowania nie ujawniono nigdy na kartach kronik, zapewne dla dobra śledztwa. Królestwo pogrążyło się w trwodze. Poddani zamieszkujący miasta i wsie wokół zamku nie komentowali tego publiczie, lecz w zaciszu domów szemrali o czynach Księżniczki, teraz już Królowej. Na dworze zaś służba i przyjaciele Narcyzki chodzili po cichu, starając się nie rzucać władczyni w oczy i aby niczym jej przez przypadek nie zirytować. Wchodząc do sali tronowej, spuszczali głowy, by ich wzrok nie spoczął na Władczyni, za co mogliby zostać ukarani powieszeniem w ciemnym, zimnym lochu głową do dołu. Niebawem jednak Narcyzka uznała, że jej dworzanie, poprzez swoją obecność, umniejszają jej urodę. Nie pomogły błagania ani skomlenie u jej stóp o litość. Narcyzka kazała zamknąć wszystkich ważnejszych dworzan, w tym swoich przyjaciół z łąki i Lasu, w ciemnych, zimnych lochach i powiesić głowami w dół. Osobiście też zadawała im tortury i męki najrozmaitsze. Cieszyła się, gdy płacz i krzyki dręczonych dworzan wypełniały lochy, odbijając się od kamiennych ścian i docierając ostatecznie do jej uszu.
Wkrótce lochy zamieniły się w ciche pomieszczenia, ze ścianami ozdobionymi zakrwawionymi, zwiniętymi w agonii, schnącymi ciałami. Po tym wszystkim w królestwie zapanowała apatyczna atmosfera, a wśród mieszkańców narastał bunt, karmiony strachem przed Królową. Narcyzka czuła, że klimat jej nie sprzyja, lecz starała się o tym nie myśleć, często więc stawała przed wielkim lustrem, zachwycając się własnym pięknem, by zabić myśli o stanie, w jaki sama się wprowadziła. Nie trzeba też było długo czekać, by Narcyzka zaczęła odczuwać brak bliskich jej osób wokół siebie. Wydała dekret, nakazujący szystkim poddanym w królestwie pisać sonety na jej cześć, malować obrazy i ikony z jej wizerunkami, oraz zachwycać się nią o każdej porze dnia i w każdy możliwy sposób. Przez pierwszych kilka miesięcy rzeczywiście dawało jej to nieco otuchy, lecz podświadomie wiedziała, że ten teatr ten nie będzie trwał wiecznie. Odpędzała jednak od siebie tę myśl, która, niczym złośliwa mucha, co raz to niezmordowanie powracała, znów i znów.
Narcyzka zdawała się pojmować swój błąd, zaczęła więc być milsza dla poddanych, by choć trochę odzyskać w ich oczach, lecz było już za późno.
Spełniali oni wprawdzie jej rozkazy, lecz nie robili tego z przejemnością ani ochotą, kierował nimi przymus, strach i zwyczajna świadomość, że trzeba wykonać
rozkaz Królowej. Nie minęło wiele czasu, a część mieszkańców zaczęła wyjeżdżać z królestwa, zabierając swój dobytek, byle tylko być jak najdalej od okrutnej, zapatrzonej w siebie Władczyni. Pałac opustoszał, podobnie jak rejon wokół niego. Narcyzka bała się wychodzić poza jego mury, prawie całe dnie spędzała w swojej komnacie, nocami zaś patrzyła tęsknie z balkonu na opuszczone królestwo lub płakała w poduszkę, rozpaczając nad swą samotnością. Zostały przy niej tylko trzy osoby ze służby, kucharka, praczka i pokojówka. Nie były one jej jednak bliskie, zostały w pałacu raczej dlatego, że było im tam dobrze, służąc Narcyzce z raczej z nawyku niż prawdziwej troski. Pałac, niegdyś wspaniały, lśniący w słońcu i będący chlubą królestwa, stracił dawny blask, zamienił się w cichy, opuszczony kompleks. Zmarniał, poszarzał, posadzki i schody pokryły się siwym dywanem kurzu, rozwiewanym czasem przez podmuchy wiatru, wdzierające się oknami w wietrzne dni. Jedynie Narcyzka nie straciła swego piękna i uroku, nadal wyglądała jak niewinna, bezbronna panna. lecz w oczach jej widoczzny był smutek, samotność i żal za popełnione czyny. Pukanie do drzwi komnaty obudziło Narcyzkę. Kucharka przyniosła jej jak zwykle jedną z tradycyjnych sarmackich potraw, za którą Narcyzka przepadała. Usiadła na łóżku, odgranęła ręką włosy. Za horyzontem coś się poruszyło. Drgnęło. Jeszcze raz. I znów. Nad pękającymi murami wznosił się powoli kolejny wschód słońca.
Opowiadanko to nie było głównym celem, powstało totalnie przez przypadek. Moim prawdziwym zadaniem było napisać urodzinowy wierszyk dla Lejdi. Ale to nie takie proste.
Sprawdziłem jednak, co mam na kompie i odgrzebałem pewien wiersz, którego tematem jest- a jakżeby inaczej - Lejdi
Oto i on (Jasia prosimy o nie wyśmiewanie ostatniego wersa):
Tyś to, Lejdi, me serce skradła i zgubiła
Tyś to je na ibeju tak drogo opyliła
Ty mą duszę zwodzisz na wszelkie manowce
Między ciernie, knieje, chwasty, bananowce
Tyś okrutna, sroga, zimna, zła, nieczuła
Dusza ma skruszała przez Cię jak trzydniowa buła
Lądowa syreno, Tyś mnie zwiodła srodze!
Było mi po drodze, teraz mi nie po drodze
Tyle już straciłem przez lovanie Ciebie
Bo jest mi jak w piekle, miało być jak w niebie
Czy Ty to pojmujesz, diabelska istoto?
Żeś mnie zjadła, zabiła i wdeptała w błoto?
Nie mam ja pożytku z Twojego lovania
Czy w tym narzekaniu jest coś do dodania?
Lecz - mimo, żeś jędza - i tak Cię kochamy
Wiesz czemu? - wszak panowie wciąż szanują damy.
Dołączyła: 29 Mar 2006 Posty: 3678 Skąd: Moja Jaskinia
Wysłany: 2008-11-03, 19:32
Bo się królewnie w dupie poprzewracało
O lol Argesie, Ty masz naprawdę coś z głową
_________________ "How could this go so very wrong
that I must depend on darkness
would anyone follow me further down
How could this go so very far
that I need someone to say
what is wrong
not with the world but me..."
o, no proszę a ja nie wiedziałem. Dlatego nie składam życzeń chociaż Weronika dobrze wie że życze jej wszystkiego co najlepsze! Prawda Lejdi że wiesz? : )
Dołączyła: 29 Mar 2006 Posty: 3678 Skąd: Moja Jaskinia
Wysłany: 2008-11-03, 21:10
Kolejny spamerski temat...
Na przyszłość Arges, jak Ci się będzie bardzo nudzić, to idź se zaparz herbatkę Saga, albo wyjdź do ogródka przekopać grządki. Albo kury nakarm. No albo przynajmniej wykonaj ręcznie laurkę dla mamy Połączysz przyjemne z pożytecznym, a nie tu forum spamujesz
_________________ "How could this go so very wrong
that I must depend on darkness
would anyone follow me further down
How could this go so very far
that I need someone to say
what is wrong
not with the world but me..."
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach