Dołączyła: 29 Mar 2006 Posty: 3678 Skąd: Moja Jaskinia
Wysłany: 2009-04-05, 18:24
Kapitanie, ten dialog mnie rozwalił
_________________ "How could this go so very wrong
that I must depend on darkness
would anyone follow me further down
How could this go so very far
that I need someone to say
what is wrong
not with the world but me..."
no ba tylko amerykanie są na tyle zdolni by lotniskowcami kanarki w latarniach morskich atakować
[ Dodano: 2009-05-08, 06:58 ]
Wczesny poranek, wieś, dom, obok chlew. Z domu wychodzi rolnik Zenek (2 dniowy zarost, podkrążone oczy, ręce jak bochny, kufajka, gumofilce, berecik z antenką ) powolnym krokiem idzie przez błotniste podwórko do chlewu. Z chlewu dochodzą pierwsze niepewne pokwikiwania.
Zenek podnosi wiadro z pomyjami i wchodzi do środka, wszystkie świnie kwiczą i tłoczą jak najbliżej. Nalewa pomyje do koryta - świnie w spazmach, pełen entuzjazm, kwik nie do wytrzymania. Zenek przez chwilę stoi i patrzy się na nie z lekko zażenowanym uśmiechem. Powoli odwraca się i wraca do domu. W domu zdejmuje kufajkę i podchodzi do szczerniałego kawałka lustra wiszącego nad miską, przygładza tłuste włosy i patrzy się na swoje odbicie... w końcu mruczy do siebie:
- K...a, co one takiego we mnie widzą?
W pewnej zapadłej wiosce postawiono maszt telefonii komórkowej. Niemal od razu zaczęły napływać skargi - a to kury się nie niosą, a to krowy mleka nie dają, migreny, wzrost liczby samobójstw itede.
Dyrektor sieci komórkowej napisał jedno krótkie pismo do sołtysa:
"Te wszystkie plagi to pikuś. Pomyślcie, co będzie, jak ten maszt włączymy.".
Irlandia, Dublin stadion koncert U2
Po odegraniu kolejnego utworu Bono pokazuje że prosi o ciszę,
i zaczyna miarowo klaskać, klask...klask...klask
zaczyna mówić:
- podczas każdego klaśnięcia w Afryce umiera dziecko...
cisza, tylko klask...klask...klask
nagle z tłumu :
- przestań klaskać ty chory skurwysynu!
_________________ "Milcz albo powiedz coś takiego co jest lepsze od milczenia."
Prawnicy nigdy nie powinni zadawać pytań babciom z Mississippi, jeśli naprawdę nie są gotowi na odpowiedź.
Podczas procesu, w małym miasteczku na południu stanu, pełnomocnik prokuratora wezwał swojego pierwszego świadka - starszą kobietę.
Zbliżył się do niej i zapytał: "Pani Jones, czy pani mnie zna?".
Kobieta odpowiedziała: "Tak, znam pana, panie Williams. Znam pana odkąd pan był małym chłopcem i szczerze, był pan dla mnie wielkim rozczarowaniem. Pan kłamie, zdradza żonę, manipuluje ludźmi i obgaduje ich za ich plecami. Myśli pan, że jest wielkim paniczem, jednak nie potrafi sobie zdać sprawy z tego, że nigdy nie będzie nikim więcej, niż marnym gryzipiórkiem. Tak, znam Pana."
Prawnik był zamurowany. Nie wiedząc co więcej począć, wskazał na drugą stronę sali, pytając: "Pani Jones, czy zna pani pełnomocnika obrony?"
Kobieta znów rozpoczęła tyradę: "Tak, również znam pana Bradleya odkąd był młodzieńcem. Jest leniwym bigotem z problemem alkoholowym. Nie potrafi zbudować normalnego związku z kimkolwiek a jego kancelaria prawna jest jedną z najgorszych w całym stanie. Nie wspominając już o tym, że zdradzał swoją żonę z trzema różnymi kobietami. Jedną z nich była pana żona. Tak, znam go."
Pełnomocnik obrony zamarł.
Sędzia poprosił obu pełnomocników do swej ławy i, stonowanym, cichym głosem, powiedział:
"Jeśli którykolwiek z was idiotów spyta ją czy mnie zna, wyślę was obu na krzesło elektryczne."
sziedzi rybak nad morzem i lowy ryby. Nagle patrzy, a ty na wedce trzepoce sie zlota rybka. Wyciągnał ją czym prędzej i pyta sie: Czy ty rybko jestes ze złota ? - NIE- odpowieada rybka. Ja jestem z Platformy. Zafrasował sie stary rybak ... No, to ty nie spełniasz życzeń ? - zapytał ją. --NIE- odpowiedziała rybka - -Ja tylko obiecuję
Sally i Andy w swą pięćdziesiątą rocznicę ślubu poszli odwiedzić swoją starą szkołę. Później, kiedy z niej wychodzili, z przejeżdżającej akurat furgonetki bankowej wypadł im pod nogi worek z pieniędzmi. Nie myśląc wiele wzięli kasę do domu. Tam Andy zaproponował, by zadzwonić na policję i zwrócić znalezisko, a Sally obstawała przy tym, aby pieniądze zatrzymać. Na drugi dzień do drzwi zapukali policjanci.
- Dzień dobry, czy nie widzieli państwo przypadkiem worka z nadrukiem banku, który, być może, leżał gdzieś na poboczu lub trawniku?
- Nie, niczego nie widzieliśmy panie oficerze - odrzekła Sally, lecz Andy już wyrwał się do przodu i przytaknął skwapliwie, że owszem wiedzieli i...
- Nie, nie! - zawołała zaraz Sally. - Niech go pan nie słucha, on ma demencję starczą, Alzheimera, wiele rzeczy mu się wydaje, nie ma kontaktu z rzeczywistością...
Ale policjant zdążył się już zainteresować. Gestem dłoni uciszył kobietę i poprosił Andy’ego by opowiedział od początku. Staruszek wziął głęboki wdech i zaczął:
- To było tak. Kiedy wczoraj Sally i ja wracaliśmy ze szkoły...
- Dobra, John! - zawołał policjant do swego kolegi - Nic tu po nas. Zwijamy się...
Trafił gość do piekła, wchodzi przez bramę i widzi wspaniałą plażę: mnóstwo knajpek, panienek w bikini. Rozgląda się i widzi wielki budynek, a w nim kotły ze smołą, diabły z batami i mnóstwo cierpiących duszyczek. Zaczepia jednego z demonów i pyta:
– Stary, po cholerę to tu stoi? Przecież tu nie pasuje!
– Wiesz, katolicy się uparli.
Ateista umiera i trafia do piekła. spotyka tam Szatana, który oprowadza go po swoim przybytku. wszędzie pełno zajebistych klubów, pubów, barów, kelnerki i barmanki są nagie lub półnagie i takie szprychy, że hoho. w każdym klubie i pubie wielkie plazmy, na których non-stop nadają mecze. co chwila jakieś kasyna, coffee shopy - no zajebiście wszystko. nagle ateista zauważa jakiś ciemny budynek, w środku kotły ze smołą, płonący i krzyczący ludzie, ognie piekielne itp. no to pyta się Szatana:
- A to, co to jest?
- A, to są katolicy. Ale nie przejmuj się, oni sami tak chcieli.
Jak powstaje pomnik?
1.Mały model.
2.Odlew.
3.Obróbka dłutem.
4.Gładzenie.
5.Odsłonięcie.
6.Przemówienie.
7.Kolacja.
A jak powstaje człowiek?
Tak samo, tylko w odwrotnej kolejności
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach