Geralt walczył z wiewiórkami, ale z pewnością poniósłby śmierć, gdyby w porę nie zjawiły się driady...
hmm...nie przypominam sobie czegoś takiego.
ale fakt, bylo w sadze sporo scen, kiedy pomoc przychodziła w ostatniej chwili albo Geralta ratowało szczęście ("Geralt miał szczęście - gdyby nie zrobił tego czy tamtego, już by nie żył").
Przeznaczenie, czy szczęście, jeden chuj fakt, że zabieg był wkurzający. A z wiewiórkami walczył chyba wtedy, gdy spotkali wóz, wiązący jakąś trumnę... Nie wiem, może bredzę, trza se sagę odświeżyć.
Raz? Raz!? Połowa walk Geralt wygrał dzięki szczęściu albo pomocy innych.
Nie byłoby to swoją drogą takie wkurzające, gdyby nie to, że - jak wcześniej pisałem - Sapkowski wykreował tegoż wiedźmina jako superbohatera, itp...
Wiek: 36 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 2267 Skąd: z pokoju
Wysłany: 2008-07-21, 13:32
Głupoty opowiadasz, i tyla. A co np. z braćmi Micheletami i, potem, ekipą Profesora? Załatwił ich sam, mieczem a nie szczęściem. Albo z chimerą, która blokowała drogę? Sam ją ubił. Albo z potworami w podziemiach Zurbaran. Cztery potwory ubite w pojedynkę
_________________ \m/
"Naród jest wspaniały, tylko ludzie chuje" - Józef Piłsudski
Oh, były i takie starcia, gdzie sam sobie świetnie radził (Michaleci, opis walki, mmmm), ale po prostu zwróciłem uwagę na coś, co ma miejsce - bo temu zaprzeczyć nie możesz, wiele było starć, z których wychodził dzięki pomocy albo szczęściu - i co mnie irytuje.
Na koniec jeden z kilku ulubionych cytatów (z pamięci):
'Jak można być tak głupim, by się nabrać na tak prostą iluzję'
w wielu książkach jest tak, że główny bohater unika śmierci dzięki szczęściu, chociażby Rincewind ze Świata Dysku może za mało książek czytasz elvis i dlatego Ci się to rzuciło w oczy
Rincewind? To była jego jedyna umiejętność, wychodzenie cało z opresji na przekór wszystkiemu.
Po raz kolejny piszę, że mnie nie wkurza tak to, że on miał tego diabelnego fuksa, tylko to, że Sapkowski wykreował go jako superbohatera, dla którego nie istnieją żadne poważne zagrożenia...
ale to można usprawiedliwić... przecież był wiedźminem, miał wyostrzone zmysły i był od małego szkolony do walki. gorzej by było gdyby był taki niepokonany ot, tak po prostu.
Ok, był niepokonany bo był wiedźminem. Ta koncepcja jest ok. Ale skoro jest niepokonany, to czemu tyle razy by poniósł śmierć, gdyby nie spora doza szczęścia i pomocy innych?
Wiek: 36 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 2267 Skąd: z pokoju
Wysłany: 2008-07-21, 18:54
elviElViedor napisał/a:
Że miał fuksa podczas walki. Dobra, zakończmy tę dyskusję, bo nie prowadzi ona do niczego.
Miał szczeście, bo miał szczęście. No faktycznie, do niczego ta dyskusja nie prowadzi
[ Dodano: 2008-07-21, 18:59 ]
elviElViedor napisał/a:
Ok, był niepokonany bo był wiedźminem. Ta koncepcja jest ok. Ale skoro jest niepokonany, to czemu tyle razy by poniósł śmierć, gdyby nie spora doza szczęścia i pomocy innych?
Ale kto twierdził, że był niepokonany?
_________________ \m/
"Naród jest wspaniały, tylko ludzie chuje" - Józef Piłsudski
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach